Poniedziałkowe straty były bardzo dotkliwe. WIG20 spadł bowiem o prawie 3 proc. Dlatego też, gdy wtorkowa sesja zaczęła się od zwyżek, ich skala była drugorzędna. Grunt, że udało się opanować emocje.
WIG20 zaczął dzień 0,7 proc. nad kreską. Po chwili w poczynania inwestorów wkradła się nutka niepewności, jednak tylko na moment. Byki po chwilowej zadyszce wyprowadziły kolejny atak i – co najważniejsze – był on skuteczny. W połowie dnia indeks największych spółek naszego parkietu zyskiwał 0,8 proc. Inna sprawa, że tym razem sprzyjało nam otoczenie. Zwyżki obserwowaliśmy na rynkach w niemal całej Europie. Główne europejskie indeksy, takie jak choćby niemiecki DAX, zyskiwały około 1 proc.
Chwila prawdy miała jednak nadejść wraz z wejściem do gry inwestorów ze Stanów Zjednoczonych, szczególnie że kalendarz makroekonomiczny we wtorek nie dostarczał wrażeń. Szczęśliwie Amerykanie nie popsuli nastrojów na GPW. Sami zaczęli dzień na plusie, co tylko utwierdziło inwestorów w Warszawie w przekonaniu, że warto kupować akcje. Do końca dnia to popyt rozdawał więc karty na naszym rynku. Ostatecznie WIG20 zyskał 0,6 proc. ¶