WIG20 był liderem zwyżek w Europie, a jego motorami napędowymi znowu były przede wszystkim dwie firmy: Allegro oraz CD Projekt. W drugiej części dnia podaż jednak przycisnęła i nasz rynek znowu znalazł się w sporych opałach. Ale po kolei...
Na dzień dobry WIG20 zyskiwał 0,5 proc. Już na starcie można więc było złapać oddech po poniedziałkowych spadkach. Jakby tego było mało, popyt szedł za ciosem. W południe indeks największych naszych spółek zyskiwał ponad 1 proc. Wynik ten mógł robić wrażenie, szczególnie na tle innych europejskich rynków. Wiele indeksów, jak chociażby niemiecki DAX czy też francuski CAC40, miało problem, by wyjść na plus.
Diabeł jak zwykle tkwił jednak w szczegółach. Warszawa była mocna przede wszystkim siłą dwóch spółek, czyli wspomnianych wcześniej Allegro oraz CD Projektu, które mocno zyskiwały na wartości. Część spółek z WIG20 próbowała dotrzymać im kroku, ale w ich przypadku skala wzrostów była jednak ograniczona. Patrząc na dalszy przebieg notowań, można powiedzieć, że takie „problemy" można byłoby wziąć w ciemno.
W kolejnych godzinach handlu podaż zaczęła coraz mocniej dawać o sobie znać. Niedźwiedzie uaktywniły się przede wszystkim w momencie wejścia do gry kapitału amerykańskiego. Warszawa z europejskiego prymusa dołączyła do grona spadkowiczów. Godzinę przed zamknięciem notowań WIG20 tracił około 0,8 proc. Otoczenie nie pozostawiało zbyt dużego wyboru i ostatecznie indeks spadł 0,4 proc., i to mimo wzrostu cen akcji Allegro oraz CD Projektu.