Wczoraj nasz rynek przyjął mocny cios. Rozprzestrzeniający się koronawirus i perspektywa zamknięcia gospodarki niemieckiej i francuskiej sprawiły, że inwestorzy masowo zaczęli odwracać się od ryzykownych aktywów. W takim otoczeniu nasz rynek nie mógł być i nie był zieloną wyspą. WIG20 stracił prawie 4,7 proc. i demony z wiosny wróciły. Czy dzisiaj uda się je przegonić?
Pierwsze minuty handlu należały do popytu. WIG20 wziął się za odrabianie wczorajszych strat i początkowo zyskiwał około 0,8 proc. Optymizm ten okazuje się być jednak bardzo ulotny. Pół godziny od rozpoczęcia notowań WIG20 znowu jest pod kreską. Sytuacja jest więc bardzo dynamiczna.
Nerwowa atmosfera udzieliła się wczoraj także inwestorom w Stanach Zjednoczonych. Wall Street zanotowało najgorszą sesję od czerwca. Dow Jones spadł 3,4 proc., S&P500 stracił 3,5 proc., a Nasdaq 3,7 proc. Koronawirus to jednak tylko jeden element układanki rynkowej. Wielką niewiadomą jest także wynik zbliżających się wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.
Próbę uspokojenia nastrojów mieliśmy w Azji. Na większości tamtejszych rynków co prawda też dominował kolor czerwony, ale skala przeceny była już jednak nieco mniejsza. Nikkei225 zakończył dzień 0,4 proc. pod kreską. Kospi spadł 0,8 proc., a Shanghai Composite tuż przed zamknięciem notowań był nawet na symbolicznym plusie.
W czwartek inwestorzy na brak emocji też jednak nie powinni narzekać. Szczególnie, że i dzisiejszy kalendarz wygląda imponująco. Przede wszystkim poznamy wyniki posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego. Do tego dochodzi wstępny odczyt PKB w Stanach Zjednoczonych za III kwartał. Na to wszystko nakładają się także wyniki spółek. W Polsce poznaliśmy m.in. osiągniecia PKN Orlen. Super czwartek wynikowy czeka nas w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście pozostaje jeszcze temat koronawirusa. Zapowiada się więc kolejny gorący dzień na rynkach.