Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Po sierpniu, gdy różnica między wpłatami a wypłatami pokazywała nieznaczną przewagę tych pierwszych (11 mld euro), wydawało się, że najgorsze branża funduszy inwestycyjnych w Europie ma za sobą. Przypomnijmy, że w poprzednich trzech miesiącach saldo sprzedaży sięgało od minus 27 mld euro do minus 69 mld euro. Wrzesień, a dokładniej jego początek, był jednak trudnym okresem na rynkach, przynosząc nowe negatywne zaskoczenia inflacją. Wyższa od zakładanej dynamika wzrostu cen podkręcała obawy o wyższe tempo zacieśniania polityki monetarnej przez banki centralne. Wzrost oczekiwań co do podwyżek stóp procentowych przełożył się na niechęć do funduszy obligacji oraz rynku pieniężnego.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Z raportu IZFiA wynika, że w dwóch poprzednich latach opłaty za zarządzanie funduszami obligacji krótkoterminowych rosły, a to najpopularniejsze rozwiązania wśród klientów. Są jednak nadzieje, że to koniec podwyżek.
Po tym, jak w kwietniu złoto sięgnęło 3500 dol. za uncję, kruszec porusza się w trendzie bocznym, zawężając zakres ruchów.
Od dłuższego czasu TFI wykładają gotówkę na zakupy polskich akcji mimo przewagi umorzeń w tego rodzaju funduszach. Na ratunek przybywają pracownicze plany kapitałowe.
Rynek funduszy w tym roku mocno rośnie, ale manna nie spada każdemu. Z giełdowych TFI niekwestionowanym liderem jest towarzystwo kierowane przez Sebastiana Buczka. Pozostałe trzy nie radzą sobie z utrzymaniem klientów przy funduszach.
Choć od razu trzeba zaznaczyć, że to przede wszystkim bankowe TFI przyciągają kapitał, przenoszony najczęściej z depozytów. Przypływ podnosi jednak wszystkie łodzie, a więc i giełdowego Quercusa, który bije rekordy wyceny.
W II kwartale największe giełdowe TFI wypracowało 12,8 mln zł zysku netto, bijąc o 10 proc. prognozy BM Pekao.