Programy QE sprawiły, że powstała przepaść – o wartości przekraczającej 100 mld USD – pomiędzy przychodami firm zarządzających funduszami a wpływami banków korporacyjnych (wholesale banks) – zwracają uwagę autorzy raportu „The World Turned Upside Down" („Świat do góry nogami") opracowanego przez Olivera Wymana i Morgan Stanley Research. Od 2011 r. przychody powierników na całym świecie wzrosły bowiem o 65 mld USD, a banków wyspecjalizowanych w usługach dla klientów instytucjonalnych spadły o 45 mld USD. Analitycy prognozują, że już w latach 2017–2019 ta tendencja się odwróci – przychody zarządzających spadną o 9 mld USD, a bankierów zwiększą się o 15 mld USD. Wprawdzie stopniowy wzrost stóp procentowych, związana z nim zmienność na rynkach oraz coraz większa dekorelacja między różnymi klasami aktywów mogą wywindować stopy zwrotu funduszy i przyciągnąć do nich kapitał, jednak bez dużego pozytywnego przełożenia na przychody firm zarządzających aktywami.
Opłaty spadają lawinowo
Powód? Rosnąca presja na marże, czyli na prowizje pobierane przez powierników, które w 2016 r. skurczyły się aż o 6 proc., a w bazowym scenariuszu do 2019 r. spadną o kolejnych 10 proc.
Zarządzający będą musieli obniżać opłaty między innymi dlatego, że korelacja między stopą zwrotu funduszu a jego sprzedażą netto jest coraz niższa. Rośnie natomiast związek między sprzedażą a poziomem prowizji. W 2016 r. aż 55 proc. przepływów między funduszami miało kierunek z produktów droższych ku tańszym. W przypadku funduszy akcji aż 75 proc. Tymczasem jeszcze w latach 2010–2012 jedynie 30 proc. przepływów miało taki charakter, 25 proc. – w przypadku portfeli akcji.
Jak na ironię częściową odpowiedzialność za tę sytuację ponoszą sami zarządzający, coraz chętniej inwestujący, np. w ramach strategii o zmiennej alokacji aktywów, w najtańsze fundusze na rynku, czyli w bierne ETF odwzorowujące wybrane indeksy. Tanie, bierne fundusze są wybierane głównie przez inwestorów instytucjonalnych, a drogie, aktywnie zarządzane, przez indywidualnych. W efekcie detaliczni inwestorzy płacą powiernikom aż o 50 proc. więcej niż instytucje.