Polskie aktywa nie zareagowały na piątkowy ruch agencji Moody’s. Taki scenariusz – cięcie perspektywy ratingu do negatywnej, tak jak to zrobił wcześniej Fitch – był powszechnie oczekiwany. Niemniej w piątek przez chwilę na rynkach było widać niepokój, a co by było, gdyby obcięty został także rating? Zwłaszcza że nota Moody’s jest wyższa w hierarchii od tych, które określili nam inni, czyli Fitch i S&P. Także paradoksalnie ruch Moody’s został przyjęty z pewną ulgą – oczywiście mówimy o krótkim terminie, bo w długim stan polskich finansów publicznych może być narastającym obciążeniem dla perspektyw dla krajowych aktywów.

W poniedziałek wahania złotego były niewielkie. Uwagę zwraca cofnięcie się na USDPLN wobec obserwowanego odreagowania na EURUSD. Amerykańska waluta łapie oddech po odbiciu obserwowanym po Fed, ale jeżeli rynki będą „grać” pod scenariusz soft-landingu w amerykańskiej gospodarce, to zwyżki dolara mogą być kontynuowane. W dłuższym okresie siła złotego będzie zatem uzależniona od zachowania się euro. Tymczasem zaczynają pojawiać się głosy, że obserwowana w ostatnich tygodniach siła wspólnej waluty na rynkach może nie być w interesie Eurostrefy. Niemniej dopiero jakaś narastająca dyskusja o tym, że ECB mógłby się jednak złamać i obniżyć stopy procentowe na przełomie roku, mogłaby dać impuls ku mocniejszej przecenie euro. W kraju inwestorzy wyceniają jedno cięcie stóp przez RPP o 25 p.b. w IV kwartale, ale to wydarzenie raczej nie będzie nazbyt cenotwórcze.