– Zmiany, które w istotny sposób mogą mieć wpływ na model działania uczestników rynku finansowego, powinny być wprowadzane w sposób ostrożny i najlepiej stopniowy. W związku z tym wydaje się, że ostatnia propozycja Komisji Nadzoru Finansowego dotycząca wynagradzania dystrybutorów jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych idzie w dobrą stronę – poinformował „Parkiet" Paweł Jurek z biura prasowego resortu.
Zarządzający na huśtawce
„Ostatnia propozycja" Komisji Nadzoru Finansowego z piątku 31 marca złagodziła rekomendację ze środy 29 marca, w której postulowano, aby przy okazji wdrażania do polskiego prawa unijnej dyrektywy MiFID II m.in. ograniczyć do 2 proc. maksymalny poziom opłaty za zarządzanie pobieranej przez fundusze inwestycyjne otwarte (takiego zapisu nie ma w przepisach unijnych).
Nałożenie takiego limitu doprowadziłoby do spadku przychodów TFI o kilkadziesiąt procent. Powiernicy notowani na giełdzie nie byliby od tej reguły wyjątkiem. Od środy, gdy KNF wydała rekomendację, do piątku notowania Quercusa zanurkowały o ponad 11 proc., Skarbca – przeszło 7 proc.
W piątek po sesji nadzór wydał stanowisko, w którym złagodził pierwotną rekomendację. KNF wprawdzie podtrzymała swoją propozycję ustalenia docelowego limitu opłat na poziomie 2 proc., dodając jednak, że jego osiągnięcie powinno być rozłożone do 2022 r. W pierwszym roku po wejściu w życie ustawy (mowa o przepisach implementujących unijną dyrektywę MiFID II, które powinny zacząć obowiązywać na początku 2018 r.) KNF „nie przewiduje zmiany dotychczasowego reżimu regulacyjnego". Ponadto nadzór podkreślił, że o poziomie maksymalnego wynagrodzenia pobieranego za zarządzanie funduszami otwartymi powinno zdecydować Ministerstwo Finansów w rozporządzeniu, po zasięgnięciu opinii KNF.
Na taki obrót spraw inwestorzy zareagowali entuzjastycznie i w poniedziałek 3 kwietnia kurs Quercusa rósł o ponad 7 proc., a Skarbca o prawie 6 proc. Nowe stanowisko KNF tak naprawdę odkłada tylko w czasie „wyrok" na TFI. W tym kontekście optymizm inwestorów może trochę dziwić. Pozytywną reakcję wywołała prawdopodobnie rynkowa postawa KNF i nadzieje na to, że z czasem nadzór być może przyjmie jeszcze łagodniejszą postawę, a maksymalny poziom opłat nie będzie wynosił 2 proc., tylko np. 3,5 proc.