Mniejsze TFI mogą znaleźć dla siebie rynkową niszę

WYWIAD | Marcin Dyl z prezesem Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami rozmawia Andrzej Pałasz

Publikacja: 20.03.2019 05:20

Mniejsze TFI mogą znaleźć dla siebie rynkową niszę

Foto: Archiwum

Jaki to może być rok w branży TFI?

Warto zauważyć, że jest to rok wyborczy, który zwykle jest w jakiś sposób ciekawy zarówno dla rynku kapitałowego, jak i pośrednio dla branży TFI. Natomiast jeśli chodzi o same towarzystwa, to dziś zastanawiamy się nad tym, jaki efekt dadzą PPK. Z pewnością będzie to pozytywny impuls, ale wciąż bez odpowiedzi pozostaje pytanie o jego siłę. Do uruchomienia PPK przygotowują się również inne firmy, jak PTE, ubezpieczyciele, jednak – jak widać po publicznych deklaracjach i przygotowaniach – TFI zdominują ten rynek. A trzecim głównym czynnikiem, który ma wpływ na nastroje wśród TFI, jest oczywiście kwestia reformy OFE, która cały czas jest niezakończona. Podejrzewam, że właśnie w związku z tym, że w tym roku odbywają się wybory, sprawa OFE pozostanie nadal w zawieszeniu. Szkoda, bo powinna być rozwiązana przed uruchomieniem PPK, co z pewnością wpłynęłoby pozytywnie na zaufanie do projektu PPK.

Wielu pracodawców robi krok do przodu i uruchamia w firmach PPE. Co jest korzystniejsze?

Grupy pracodawców są bardzo niejednorodne, a wiele największych firm ma już lub właśnie wprowadza PPE. Przygotowano już wiele różnych analiz na temat tego, które rozwiązanie jest lepsze. W przypadku PPK mamy jasno określone ustawą rygory inwestycyjne, jednak w mojej opinii najlepszym rozwiązaniem jest mieć oba te programy jednocześnie. Jeśli chodzi zaś o popularność i poziom partycypacji w PPK, to wszystko stanie się jasne po pierwszym rozruchu, czyli – zgodnie z założeniami – lada chwila.

Są dziś opinie, że minimalny poziom aktywów, który powinno mieć TFI, by być rentowne, to około 5 mld zł. Stąd wniosek, że w związku z nieuniknioną konsolidacją rynku za kilka lat ta branża będzie wyglądać zupełnie inaczej niż dziś. Pan też tak uważa?

Zastanówmy się, czy to dobrze, czy źle. Tak to już jest, że różnego rodzaju struktury, nie tylko rynkowe, funkcjonują raz w większej, a innym razem w mniejszej liczbie. Popatrzmy choćby na mapę polityczną Europy. Były okresy, że państwa się konsolidowały, jak np. za czasów Cesarstwa Rzymskiego, potem takie twory ulegały podziałowi, a następnie znów się łączyły. W biznesie jest podobnie. Domy maklerskie miały swoją fazę konsolidacji w latach 90-tych. Z kolei gwałtowny wysyp TFI przypadł na przełomie drugiej połowy lat 90-tych. i 2000 r. Ta branża jak na razie nie doświadczyła poważniejszego procesu konsolidacji. Z kolei, co widać np. w branży bankowej, z punktu widzenia infrastrukturalnego duża liczba regulacji, konieczność utrzymywania określonego poziomu bezpieczeństwa, wdrażania rozwiązań technologicznych, które mają powodować automatyzację i ochronę procesów, powodują coraz wyższe koszty. Łatwiej jest więc rozkładać je w większych instytucjach i stąd konsolidacja branży TFI jest nieunikniona. Pozostaje pytanie, w którym momencie ten proces na dobre się zacznie i jaką osiągnie skalę. Zmiany właścicielskie od pewnego czasu w jakimś zakresie już się toczą. Jesteśmy cały czas w trakcie wdrażania regulacji MiFID II i jej ostateczne efekty poznamy za rok - dwa. I nie mam na myśli tylko punktu widzenia klienta, który dostanie m.in. dokładne informacje o tym, ile kosztowały go inwestycje w fundusze. Pewną zagadką wciąż jest to, jak ułoży rynek TFI w kontekście dystrybucji. Na rozwiniętym rynku kapitałowym, czy w gospodarce ogółem tworzenie produktów czy dóbr nie jest problemem. Problemem jest ich dystrybucja. Właśnie na tym etapie pojawia się największa konkurencja, a niekoniecznie na etapie tworzenia produktu. Dziś nikt nie ma problemu z zakupem pralki, czy telewizora i podobnie jest jeśli chodzi o fundusze. MiFID II z pewnością pozmienia struktury dystrybucyjne, co w pewnym zakresie przełoży się na funkcjonowanie TFI. Oczywiście towarzystwa opracowują różne rozwiązania i podejmują próby dystrybucji np. przez internet. Jednak popularność takiego kanału sprzedaży rośnie bardzo wolno. Czy jesteśmy w stanie w ciągu dwóch-trzech lat przejść na model sprzedaży funduszy opierający się głównie na internecie? Nie sądzę.

TFI cały czas czekają jeszcze na rozporządzenia dotyczące MiFID II. Czego dokładnie będą one dotyczyć?

Chodzi m.in. o kwestię relacji między TFI a dystrybutorami. Minęło kilka miesięcy od zaprezentowania przez KNF tzw. listy zachęt i od tego czasu namnożyło się wątpliwości. Spodziewamy się, że za jakiś czas KNF dokona pewnych czynności kontrolno nadzorczych dotyczących tego, jak obie strony rynku wdrożyły zalecenia nadzorcy. Wówczas, przypuszczam, że KNF zwróci uwagę na pewne zjawiska, co – mamy nadzieję – pozwoli rozwiać dzisiejsze znaki zapytania. Przypomnijmy, że chodzi tu o zmianę podejścia i dotychczasowych praktyk, przede wszystkim kwestii rozliczania wynagrodzenia między TFI i dystrybutorami, które na rynku funkcjonowały od jego początku. Trzeba mieć to na względzie, że te procesy nie mogą być zmienione poprzez wprowadzenie nowego regulaminu, który błyskawicznie załatwi sprawę.

Mniejsze, pozabankowe TFI alarmują, że MiFID II doprowadza do ograniczenia oferty ich funduszy u bankowych dystrybutorów. Zwykle jednak to właśnie tego typu fundusze wyróżniają się pod względem wyników, a zatem efekt MiFID II wcale nie musi być korzystny dla klientów?

Funduszom oczywiście powinno zależeć na jak najlepszych wynikach osiąganych na rzecz swoich klientów , ale jednocześnie muszą one zapewniać odpowiedni poziom bezpieczeństwa. Mniejsze TFI w nowej sytuacji mogą także znaleźć swoje nisze. Część z nich może, ale nie wszystkie muszą współpracować z klientem masowym. Niektóre mogą łączyć sprzedaż funduszy otwartych i zamkniętych, które rządzą się nieco innymi prawami, dają większy bufor bezpieczeństwa dla wyników TFI. Szczególnie w kontekście tego, że sprzedaż jednostek funduszy otwartych może się wahać. Warto zwrócić uwagę, że ograniczanie oferty przez bankowych dystrybutorów to nie jest jakiś polski ewenement. W Europie również pojawiały się różnego rodzaju analizy, które przedstawiały podobne wnioski. Niestety jeden z efektów wprowadzenia MiFID II, który z założenia ma chronić klienta, będzie nieco odwrotny od zamierzeń, bo zmniejszy się konkurencja. Nie tylko jeśli chodzi o liczbę firm. Z pewnością zmniejszy się liczba produktów oferowanych przez TFI. Rozliczanie się z dystrybutorem jest skomplikowane i TFI dokonają przeglądu swoich funduszy. Część z nich połączą, szczególnie te z mniejszymi aktywami. Tu też warto zastanowić się nad poziomem percepcji klientów. Tak czy siak, z ich punktu widzenia raczej nie ma zbyt wielkiego znaczenia, czy na rynku jest 500, 1000, czy 200 funduszy. Przeciętny klient nie zastanowi się nawet nad setką funduszy. Być może z punktu widzenia branży TFI to też efekt trochę pozytywny. Mniejsze ograniczenia infrastrukturalne dawały zbyt dużą łatwość w tworzeniu kolejnych produktów.

Chyba do tego sprowadza się konkurencja?

Ale niektóre TFI poszły w tym daleko. Dały klientom możliwość inwestowania na wielu zagranicznych rynkach, np. w Ameryce Łacińskiej, czy Azji Południowo Wschodniej i założyły, że klienci będą wiedzieć, czy to jest dla nich dobre, czy nie. Inne TFI inaczej zrozumiały potrzeby klientów oraz to, że oferta powinna być prosta. Nie chodzi o to, co jest w funduszu. Ważniejsze jest to, kiedy klient chce z powrotem otrzymać pieniądze i jakie ryzyko jest w stanie zaakceptować. I dopiero wówczas można mu zaoferować produkt. Z jego punktu widzenia nie ma specjalnie znaczenia, jakie papiery są w portfelu funduszu.

Czy odejście od wyceny liniowej to istotna zmiana dla TFI?

Jeśli rynek jest płynny, to właściwie nie ma znaczenia, czy stosujemy wycenę liniową, czy korzystamy z wartości godziwej. Natomiast wprowadzenie wyceny rynkowej przy rynku polskim, który jest mniej płynny, w wielu obszarach rodzi pewne ryzyka. Pozostaje w związku z tym pytanie, jakimi mechanizmami można zastąpić obecny model i jak je ukształtować. Muszą to być mechanizmy skupione wokół pojęcia wartości godziwej, które będą dążyły do wyceny rynkowej, ale z uwzględnieniem też mniejszej płynności. To, jak one będą skonstruowane, jest jednak sprawą drugorzędną. Przede wszystkim inwestor musi ufać tym mechanizmom, a to już jest zadanie dla TFI.

Problemem jest nie tylko niska płynność. Są fundusze, które jako jedyne mają papiery danego emitenta, albo takie, w portfelach których obligacje nienotowane stanowią większość portfela. Krótko mówiąc, jeden model zastąpi inny?

Tak, tylko model liniowy jest sztywny i nieelastyczny, a wartość godziwa jest elastyczna. Co ciekawe, wartość godziwa w przypadku jednego zarządzającego może dawać trochę inną ocenę niż u innego. Może to wynikać choćby z apetytu na ryzyko w danym funduszu. Dajmy szansę na to, by znaleźć rozwiązanie, które daje tę elastyczność.

Co dziś można powiedzieć na temat implementacji MiFID II z punktu widzenia branży TFI?

Problem jest w tworzeniu regulacji, które albo nie wynikają wprost z przepisów unijnych, albo są w ogóle naszym polskim ekstra wynalazkiem. I one są często większym hamulcowym, niż sama regulacja unijna. Nie wiemy, w jaki sposób zadziała regulacja wprowadzająca maksymalny poziom opłaty za zarządzanie. Z jednej strony mamy bowiem ograniczenie przychodów, ale nie bardzo wiemy, jak MiFID II zadziała od strony kosztowej. Wspomnieliśmy już o nierozliczanych umowach między TFI i dystrybutorami. Wciąż brakuje w tej kwestii rozporządzeń. Drugi obszar, w którym jest naprawdę ciężko sobie poradzić ze względu na brak wzorców, to też polski wynalazek, czyli kwestia weryfikacji zachęt przez TFI które dystrybutor przedstawia do rozliczenia. Obowiązek zapewnienia tego, że to, co jest płacone w ramach relacji dystrybutor – TFI, jest efektem zachęty, w Europie spoczywa na dystrybutorze, którego sprawdza nadzorca. A u nas listę przedstawia dystrybutor, a TFI ma ją weryfikować. To dość skomplikowane, pracochłonne i w zależności od różnych praktyk nadzorczych może być dużym problemem. Każdy taki wtręt, który nie wynika wprost z regulacji unijnych, to dodatkowe poświęcenie czasu i pieniędzy. Trzeba mieć tego świadomość. TFI mają ograniczone zasoby w przeciwieństwie do np. banków. Pomijając już wszelkie inne kwestie sporne, jak m.in. ujawnianie tajemnic handlowych przez dystrybutorów.

Fundusze inwestycyjne
Mieszane perspektywy przed złotem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Fundusze inwestycyjne
USA pozostaną w hossie. W Polsce lepiej postawić na fundusz skarbowy
Fundusze inwestycyjne
Jesienią krajowe fundusze obligacji poderwały się do lotu
Fundusze inwestycyjne
Jakub Głowacki, zarządzający Acer FIZ: Europa na krawędzi kryzysu
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Fundusze inwestycyjne
Sektor TFI i klienci nie będą skłonni do większego ryzyka
Fundusze inwestycyjne
W niektórych TFI inwestorzy mają chrapkę na duże polskie spółki