Do tegorocznych wyników funduszy papierów dłużnych ciężko się przyczepić, choć z perspektywy czasu część zarządzających może pewnych decyzji żałować.
Zaskakujące półrocze
Z końcem ubiegłego roku (ostatnie dane dla całego rynku) w krajowych funduszach dłużnych trudno było znaleźć niemieckie obligacje skarbowe. Bezpośrednio tego typu papiery były obecne jedynie w funduszach TFI PZU, które jesienią uruchomiło kilka funduszy indeksowych. Na koniec I półrocza 2018 r. obligacji niemieckiego rządu w polskich funduszach nie było wcale. Podobnie niemal w ogóle nie było obligacji Hiszpanii – tegorocznej czołówki. Papiery niemieckie były zaś jednymi z najsilniejszych. O ile rentowność 10-letnich papierów niemieckich na koniec grudnia 2018 r. wynosiła 0,233 proc., o tyle teraz jest to -0,273 proc. Zniżka jest zatem zbliżona do tej, jaka miała miejsce na tego typu polskich obligacjach i sięga około 50 pkt baz. W przypadku krajowych 10-latek rentowność na koniec poprzedniego roku wynosiła 2,839 proc., a w ostatnim czasie sięga 2,288 proc. Oczywiście wyniki krajowych funduszy w największym stopniu zależą od zachowania polskich obligacji. Co ciekawe, z danych Ministerstwa Finansów wynika, że krajowe fundusze inwestycyjne w tym roku raczej się ich pozbywały. Od września ubiegłego roku do marca tego roku podaż sięgnęła 6,16 mld zł (368 mln zł od początku roku do maja). W tym roku TFI dobierały krajowe obligacje jedynie w kwietniu i lutym – łącznie za około 1,9 mld zł. Z końcem maja portfele TFI miały polskich obligacji skarbowych za 55 mld zł.
Jak tłumaczy Mikołaj Raczyński, dyrektor działu zarządzania funduszami w Noble Funds TFI, fundusze tego towarzystwa aktywnie korzystają z ekspozycji na obligacje niemieckie, ale za pośrednictwem kontraktów terminowych. – Jest to rozwiązanie w naszym przypadku tańsze i bardziej efektywne – ocenia Raczyński. Co jego zdaniem było największą w tym roku niespodzianką? – Największe zaskoczenie I połowy roku to jednak zapowiedziany powrót do programu skupu aktywów (QE) w Europie. O ile o obniżkach stóp procentowych w USA mówiło się już od dawna, o tyle zapowiedź kolejnej rundy luzowania ilościowego w Europie to niespodzianka – przyznaje Raczyński.
Są papiery, których rentowności spadły o wiele silniej niż polskich czy niemieckich, np. włoskie czy portugalskie. W przypadku tych pierwszych rentowność 10-latek spadła z 2,752 proc. do 1,685 proc., a drugich z 1,725 do zaledwie 0,615 proc. Obligacji włoskich w trakcie II półrocza 2018 r. przybyło w portfelach TFI z niecałych 10 do 37 mln zł. Z kolei wartość nominalna portugalskich stopniała ze 116 do 41 mln zł. Na koniec grudnia 2018 r. najbardziej popularnymi skarbówkami zagranicznymi w polskich funduszach inwestycyjnych były jednak papiery węgierskie, których łączna wartość nominalna wynosiła blisko 2 mld zł oraz czeskie o wartości około 1 mld zł. W obu przypadkach rentowności obligacji 10-letnich spadły o około 50 pkt baz. Trzecią lokatę stanowiły obligacje Rumunii (0,8 mld zł). Ich rentowności również spadły (wzrosły ceny), jednak na tle rynku była to dość skromna zniżka. Na czwartym miejscu z końcem 2018 r. plasowały się obligacje Stanów Zjednoczonych – TFI zainwestowały w nie łącznie 0,79 mld zł. W tym przypadku rentowność zmniejszyła się o około 57 pkt baz., do 2,115 proc. obecnie.