Brokerzy foreksowi rozpoczęli już odliczanie. 1 sierpnia wchodzą bowiem w życie nowe przepisy dotyczące oferowania usług na szeroko rozumianym rynku forex, których autorem jest europejski regulator (ESMA). Co prawda nowe obostrzenia na początku będą funkcjonowały przez trzy miesiące, jednak możliwe, a nawet wielce prawdopodobne jest, że ESMA zdecyduje się na wydłużenie tego okresu. Tak czy inaczej branża forex w napięciu czeka na to, co się wydarzy.
Ciągle pod górkę
Brokerzy foreksowi do regulacji nie mają szczęścia. Od dobrych kilku lat branża jest na celowniku regulatorów. Swoje pięć groszy dorzuciła również Komisja Nadzoru Finansowego, która kilka lat temu przeforsowała m.in. pomysł cięcia dźwigni finansowej. Obecnie w Polsce maksymalny poziom lewara wynosi 1 do 100 (chociaż Komisja pierwotnie chciała, aby był on jeszcze niższy), jednak od 1 sierpnia zgodnie z unijnymi regulacjami będzie on jeszcze mniejszy. Osoby handlujące walutami będą mogły korzystać maksymalnie z dźwigni 1 do 30. Dla kontraktów opartych na głównych surowcach dźwignia zostanie obcięta do poziomu 1 do 20, dla kontraktów opartych na akcjach do 1 do 5. Najbardziej ucierpią inwestorzy handlujący kontraktami na kryptowaluty. W tym przypadku dźwignia ma spaść 1 do 2.
Już w momencie pojawienia się samego pomysłu dotyczącego ograniczenia dźwigni na rynku zawrzało. Protestowali sami inwestorzy, brokerzy, jak również i organizacje branżowe.
„Inwestorzy indywidualni nie są przygotowani na tak drastyczne ograniczenie dźwigni finansowej na rynku CFD, jakie ESMA wprowadza dzisiaj poprzez interwencję produktową. Obniżenie lewara w praktyce może oznaczać przejście inwestorów indywidualnych do podmiotów poza jurysdykcją Unii Europejskiej, np. z Australii, Ameryki Środkowej i Południowej czy Rosji, a w konsekwencji wygaszanie europejskiego rynku CFD. W świetle opublikowanych przez ESMA danych na temat spadku liczby reklamacji składanych przez klientów indywidualnych dotyczących usług na rynku CFD, takie podejście europejskiego nadzorcy jest tym bardziej niezrozumiałe i może okazać się szkodliwe dla rynku, szczególnie przy bardzo krótkim czasie na wprowadzenie zmian" – argumentowała m.in. Izba Domów Maklerskich. Oczywiście im bliżej wejścia w życie unijnych regulacji tym napięcie systematycznie rośnie.