Główna para walutowa EUR/USD znalazła się na rozdrożu. Co prawda dolar od początku roku zdążył się umocnić wobec euro o ponad 3 proc., ale od pewnego czasu para EUR/USD porusza się w trendzie bocznym, który od dołu ograniczony jest poziomem około 1,08, od góry zaś wartością 1,10. Czy jest to cisza przed burzą?
Twardy orzech
– Opublikowane w piątek lepsze od oczekiwań kwietniowe dane z amerykańskiego rynku pracy wpisały się w obraz relatywnie lepszego stanu koniunktury w USA niż w strefie euro, co może jeszcze faworyzować kurs dolara i prowadzić notowania EUR/USD w kierunku 1,07. Poprawa nastrojów na rynku w ostatnim czasie jest jednak czynnikiem stabilizującym notowania głównej pary walutowej – wskazuje Rafał Sadoch, analityk BM mBanku. Eksperci przyznają, że głównej parze walutowej może być trudno wykonać jakiś większych ruch, nawet w momencie, kiedy będą pojawiały się kolejne dane makroekonomiczne.
– Spoglądając na miarę oczekiwanej zmienności dla kursu EUR/USD w najbliższym czasie, zauważymy, że zmienność ta zdecydowanie szybko spadła po marcowym dynamicznym wzroście. W efekcie rynek nie spodziewa się ogromnych zmian w kursie EUR/USD. Dodatkowo ujednolicona polityka monetarna po obu stronach Atlantyku również nie sprzyja wybiciu z obecnego poziomu rynkowej równowagi – mówi Daniel Kostecki, główny analityk w firmie Conotoxia.
Inna sprawa, że wciąż na rynku jest wiele niewiadomych, które dodatkowo utrudniają prognozowanie przyszłości.
– Za dużo „ruchomych" elementów jest w otoczeniu EUR/USD, by stwierdzić z silnym przekonaniem, co dokładnie przyniosą kolejne tygodnie – mówi Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers. – Od strony euro dominują głosy krytyczne wobec opieszałości rządów w kwestii przygotowania pakietu fiskalnego z prawdziwego zdarzenia. Brak szybkiej odpowiedzi na kryzys wywołany przez Covid-19 oznacza wolniejszą odbudowę ożywienia, co fundamentalnie osłabia walutę w długim terminie. Do tego dochodzi ostatnie orzeczenie niemieckiego TK kwestionującego niektóre elementy programu skupu aktywów EBC. Ukrócenie możliwości banku centralnego w interwencjach na rynku długu podnosi premię za ryzyko na europejskich aktywach i samym euro, ale pod warunkiem że EBC uzna, że orzeczenie TK w jakikolwiek sposób go ogranicza – mówi Białas.