Mo-Bruk liczy na więcej zleceń

Polski rynek prac dotyczących likwidacji „bomb ekologicznych” jest szacowany na około 15 mld zł. Przetargów jest jednak mało. Co więcej, jest to rynek niestabilny, na którym trudno przewidywać, ile w poszczególnych latach może być zleceń do realizacji i jakiej wartości.

Publikacja: 28.12.2022 21:00

Mo-Bruk liczy na więcej zleceń

Foto: materiały prasowe

Dotychczas Mo-Bruk z zagospodarowania „bomb ekologicznych”, czyli nagromadzonych odpadów niebezpiecznych, uzyskał 102,4 mln zł wpływów. Tymczasem wartość całego krajowego rynku szacowana jest na około 15 mld zł. – Wartość ta uwzględnia podawaną przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska liczbę około tysiąca „bomb ekologicznych”. Z naszych szacunków wynika ponadto, że Polska potrzebuje około 20 lat, żeby zutylizować wszystkie „bomby ekologiczne” – mówi Wiktor Mokrzycki, wiceprezes Mo-Bruku. Zaznacza, że są to orientacyjne szacunki spółki sporządzone na podstawie aktualnie obowiązujących ceny.

„Bomby ekologiczne” to najczęściej odpady niebezpieczne w postaci farb, kwasów czy lakierów, jak również odpady rafineryjne, po produkcji leków i tworzyw sztucznych. – Są one gromadzone przeważnie w pojemnikach, beczkach czy nawet 1000-litrowych zbiornikach określanych „mauserami”, a następnie – niestety – porzucane np. na dużych placach, w starych PGR-ach i na dawnych terenach przemysłowych. „Bomby ekologiczne” odkrywane są w całej Polsce – podaje Mokrzycki. Niedawno Mo-Bruk zlikwidował takie składowisko na terenie byłej rafinerii nafty Glimar w Gorlicach, ale też w centralnej i północnej Polsce, gdzie jest dużo opuszczonych magazynów. Ponadto odpady zakopywane są w żwirowniach czy na terenach rekultywacyjnych. Zwykle są to składowiska od 30 ton do kilkudziesięciu tys. ton odpadów.

Nowe przetargi

Mimo że zagospodarowanie „bomb ekologicznych” może przynosić duże profity, to Mo-Bruk nie opiera na nim swojej strategii, gdyż jest to rynek bardzo niestabilny. – Aktualnie nie realizujemy projektów „bomb ekologicznych” pozyskanych w trybie zamówień publicznych. Przygotowujemy się do przetargów w Ustroniu (województwo śląskie) czy Toruniu – mówi Mokrzycki. Jednocześnie zaznacza, że nie są to jednak postępowania o znaczącej wartości. Pozostałe rozmowy są objęte tajemnica handlową, gdyż zleceniodawcy często zabiegają, aby tego typu prace były realizowane bez szumu informacyjnego.

Mo-Bruk prace przy wszystkich dotychczas zagospodarowywanych „bombach ekologicznych” realizował w Polsce. Nie wyklucza jednak wejścia na rynki zagraniczne. Dziś jest to jednak mocno utrudnione, dlatego koncentruje się na naszym kraju. – Zaznaczyć należy, że większość odpadów zdeponowanych w polskich „bombach ekologicznych” kierowanych jest do spalarni. Polskie prawo natomiast zakazuje importu odpadów do procesu unieszkodliwiania w spalarni, dlatego projekty poza Polską, przynajmniej do czasu, kiedy Mo-Bruk nie ma tam spalarni, nie będą tak rentowne jak na rynku krajowym – przekonuje Mokrzycki.

Mniejsze zyski

W tym roku grupa Mo-Bruk wypracowuje mniejsze przychody i zyski niż w analogicznych okresach 2021 r., co m.in. związane jest ze spadkiem wpływów z tytułu likwidacji „bomb ekologicznych”. Zarząd przypomina, że nie ma wpływu zarówno na liczbę ogłaszanych przetargów, jak i procedowanie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który finansuje tego typu operacje. Co więcej, ceny oferowane za likwidację nielegalnych magazynów z odpadami zależą od parametrów tych odpadów, stanu pojemników, konieczności wdrożenia zabezpieczeń BHP i przeciwpożarowych. – Nie jesteśmy w stanie z góry przewidzieć ogólnej ceny dla wszystkich takich projektów. Koncentrujemy się przede wszystkim na naszym biznesie podstawowym, który ma bardzo korzystne perspektywy dalszego rozwoju – zapewnia Mokrzycki. Dodaje, że „bomby ekologiczne” są dla grupy dodatkowym, atrakcyjnym pod względem rentowności źródłem przychodów, ale nie buduje w oparciu o nie swojej strategii. Ta opiera się przede wszystkim na biznesach spalania odpadów przemysłowych i medycznych oraz zestalania i stabilizacja odpadów.

Wiktor Mokrzycki, wiceprezes Mo-Bruku, nie wyklucza, że grupa wejdzie na zagraniczne rynki „bomb eko

Wiktor Mokrzycki, wiceprezes Mo-Bruku, nie wyklucza, że grupa wejdzie na zagraniczne rynki „bomb ekologicznych”. Fot. Kuba Stężycki/mpr

Exclusive

Firmy
Grupa Boryszew w nowej odsłonie
Firmy
Zdarzenia jednorazowe mogą mocno zmienić wyniki giełdowych firm
Firmy
Boryszew z nową strategią do 2028 roku
Firmy
Grupa Boryszew zapowiada nowe otwarcie
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Firmy
Wyniki Boryszewa pod wpływem spowolnienia w Europie
Firmy
Mocno spadły zyski Seleny FM