Wtorkowa rosyjska prasa otrąbiła zakończenie negocjacji, ale zdementował to późnym popołudniem wicepremier Waldemar Pawlak. – Nie mam pewności, że wszystko szybko zakończymy – powiedział. – Wydawało się w poniedziałek, że wszystko jest uzgodnione, ale potem na plenarnym spotkaniu okazało się, że są rozbieżności – dodał.
I – jak przyznał – dotyczą one opłat za tranzyt rosyjskiego gazu polskim odcinkiem rurociągu jamalskiego. Rosjanie ślą tą drogą do Niemiec 27 mld m sześc. gazu rocznie, a zatem każda podwyżka stawki – tylko na przykład o pół dolara (za 1000 m sześc. na dystansie 100 km) – to dodatkowy wydatek dla nich w wysokości ok. 92 mln dolarów rocznie.
Opłaty tranzytowe to główne źródło utrzymania spółki EuRoPol Gaz, która jest właścicielem rurociągu jamalskiego w Polsce. Wicepremier Pawlak przyznał, że „partnerzy rosyjscy nie akceptują poziomu zysku, który osiąga EuRoPol Gaz” według stosowanych opłat za przesył gazu rurociągiem jamalskim. – My uważamy, że ta spółka musi osiągać zysk, by w sytuacjach trudnych, np. awarii, miała fundusze na remont czy naprawę rurociągu – argumentował wicepremier.
Tymczasem Rosjanie oczekują, by stawki za tranzyt, które zgodnie z prawem zatwierdza prezes URE, były określane według szczególnych zasad. – Proponowaliśmy nawet, by te taryfy obniżyć, ale dla strony rosyjskiej to nie było satysfakcjonujące – wyjaśnił Waldemar Pawlak.
Przyznał, że choć inne kwestie kluczowe – czyli zwiększenie importu rosyjskiego gazu do Polski (z ok. 8 do 11 mld m sześc. rocznie) oraz zmiana akcjonariatu spółki EuRoPol Gaz zostały uzgodnione, to bez ustaleń w sprawie taryf porozumienia nie będzie. – Negocjacje mogą zakończyć się w tym tygodniu, gdy dojdzie do uzgodnień w kwestii taryf, a jeśli nie, to przeciągną się w czasie – dodał.