Rok zakończymy na plusie – mówi Andrzej Cieślik, prezes i właściciel Contimaksu.
W 2008 roku spółka miała stratę. W dużej mierze przyczyniło się do tego osłabienie złotego (Contimax kupuje surowiec za granicą i płaci za niego w euro). –Teraz kurs walutowy jest już bardziej korzystny – mówi szef spółki. Podkreśla, że Contimaksowi systematycznie rośnie sprzedaż. W 2008 roku wyniosła około 94 mln zł. Plan na ten rok to około 104 mln zł.
Na razie spółka nie zdradza szczegółów planowanej oferty publicznej. – Będziemy o niej intensywnie myśleć, gdy zamkniemy rok – podkreśla Cieślik. Pieniądze ze sprzedaży akcji mają być przeznaczone m.in. na umocnienie pozycji spółki w segmencie wyrobów wysokoprzetworzonych. – Chcemy się na tym skoncentrować. To właśnie na takie produkty rośnie popyt – twierdzi prezes.
Contimax produkuje marynaty (np. rolmopsy, płaty śledziowe a la Bismarck) i konserwy rybne. Ma dwa zakłady, zatrudniające w sumie około czterystu osób. Byłby czwartą firmą z branży rybnej, notowaną na GPW. Dołączyłby do Graala, Seko i Wilbo. Kilka miesięcy temu Contimax prowadził rozmowy w sprawie fuzji z tą ostatnią spółką. Jednak negocjacje rozbiły się o cenę. – Teraz nie toczą się żadne rozmowy w sprawie współpracy kapitałowej – mówi Cieślik.