Od 1 maja zacznie w Polsce działać tzw. klauzula zachodzącego słońca (sunset clause). Wdrożymy w ten sposób, choć z poślizgiem, unijne przepisy, mówiące, że prawo do wprowadzenia do obrotu leku wygasa, jeśli przez trzy lata od wydania decyzji firma z niego nie skorzystała. Przedsiębiorcy mogą prosić resort zdrowia o zrobienie dla nich wyjątku, ale procedur w tej sprawie się nie doczekali. Mimo licznych apeli do minister zdrowia Ewy Kopacz.
[srodtytul]Skala problemu jest znaczna[/srodtytul]
– Z ankiety przeprowadzonej wśród naszych członków wynika, że 17 firm będzie mieć kłopot z pozwoleniami na 85 produktów leczniczych – mówi „Parkietowi” Adam Kaliszewski ze Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych „Infarma”. Takie same problemy mają polskie firmy oferujące m.in. leki generyczne, czyli odpowiedniki oryginalnych preparatów pozbawionych już ochrony patentowej.
– Kłopot jest bardzo poważny i ma go wielu naszych członków – mówi Irena Rej, prezes Izby Gospodarczej „Farmacja Polska”. – Wysyłamy pisma do urzędu rejestracji leków i Ministerstwa Zdrowia, ale nie dostajemy odpowiedzi. Koszty ponownego dopuszczenia leku do obrotu to przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych.
[srodtytul]Czemu zwlekają?[/srodtytul]