Każdy z nich wart jest około 100 mln zł. – Jedyne, co mogę na razie powiedzieć, to że jest to kontrakt za granicą – mówi Jacek Faltynowicz, prezes giełdowej spółki. Co z trzema pozostałymi? – W przypadku takich umów rozmowy są długotrwałe – tłumaczy Faltynowicz.

Kontrakt będzie realizowany w latach 2011-2012. Portfel zamówień Elektrobudowy na ten okres to już około 600 mln zł. Prezes Faltynowicz nie jest jednak optymistą, jeśli chodzi o wyniki w 2011 r. – Już teraz widać, że przyszły rok będzie dla nas trudny, szczególnie jeśli chodzi o rynek krajowy. Brakuje dużych zleceń w infrastrukturze, przetargi w energetyce wciąż się przesuwają – narzeka. Dodaje jednak, że spółka nadrabia, aktywnie działając na rynkach zagranicznych. W 2009 r. sprzedaż eksportowa wyniosła 86 mln zł, czyli 13 proc. obrotów. W tym roku dzięki kontraktom za granicą spółka wypracuje około 120 mln zł przychodów.

Zgodnie z prognozą Elektrobudowa ma mieć w tym roku 44,4 mln zł skonsolidowanego zysku netto przy 697,7 mln zł przychodów. Według Faltynowicza szacunki te będą przekroczone. – Zysk netto powinien być nieco wyższy, a obroty znacznie wyższe od tych założonych w naszym budżecie – informuje prezes.

Po trzech kwartałach tego roku Elektrobudowa wypracowała 0,5 mld zł obrotów i 32,7 mln zł zysku netto. Zarząd nie planuje publikowania korekty prognoz na 2010 r.