Notowana na NewConnect firma, produkująca i wdrażająca wirtualnych doradców (tzw. awatarów), którzy pomagają poruszać się po stronach internetowych np. korporacji, chciała swoim produktem podbić rynek amerykański. Otworzyła oddział w Krzemowej Dolinie. Zdobyła nawet kilku renomowanych klientów, w tym koncern spożywczy Kraft. Koszty prowadzenia biura i ekspansji zagranicznej przerosły jednak jej możliwości. Równocześnie spółka ponosiła spore wydatki na rozwój technologii. Strzałkowski szacuje, że od powstania Inteliwise inwestycje pochłonęły już ok. 10 mln zł. W konsekwencji 2011 r. firma zakończyła stratą netto przekraczającą 3 mln zł przy niespełna 0,5 mln zł przychodów.
– Musieliśmy zweryfikować naszą strategię. Nastawiliśmy się na sprzedaż naszych rozwiązań w modelu usługowym, w chmurze. Klienci, których mamy na całym świecie, płacą teraz abonament za korzystanie z naszych produktów. To stabilizuje nasze wyniki – mówi Strzałkowski.
Inteliwise zaczęło też aktywniej zabiegać o zlecenia w Polsce. – Mamy sporo wdrożeń w administracji publicznej. Dysponuje ona często bardzo rozbudowanymi stronami internetowymi, które jednak są całkowicie nieprzyjazne użytkownikom. Oferujemy im produkt sprawiający, że petent za pośrednictwem awatarów, webczatów, serwisów społeczościowych czy poczty elektronicznej może łatwo znaleźć potrzebne mu informacje – wyjaśnia Strzałkowski.
Zapewnia, że firma nie zrezygnowała ze sprzedaży poza Polską. – Nawiązaliśmy współpracę partnerską z takimi firmami, jak IBM czy Cap Gemini, które wykorzystują naszą technologię w swoich produktach – wyjaśnia. Jest zadowolony z wyników sprzedaży w tym kanale.
Strzałkowski wyraża nadzieję, że wyniki spółki będą się poprawiać. Po sześciu miesiącach przychody Inteliwise wynosiły 0,49 mln zł (0,17 mln zł rok wcześniej), a zysk netto 15 tys. zł (0,2 mln zł straty netto). – Przychody rosną, a koszty pozostają pod kontrolą. Spółka wreszcie ma dodatnie przepływy operacyjne, co pozwala nam znacznie spokojniej myśleć o przyszłości – podsumowuje.