Na otwarciu poniedziałkowej sesji inwestorzy byli skłonni płacić za walory Serinus Energy 3,1 zł. To o 4 proc. więcej niż wynosił kurs odniesienia zanotowany na piątkowym zamknięciu. Co więcej, z każdą minutą popyt na papiery poszukiwawczo - wydobywczej firmy dodatkowo rósł. W efekcie po południu giełdowi gracze byli skłonni płacić za każdą akcję nawet 3,38 zł, czyli o 13,4 proc. więcej niż w piątek.
Dla wielu dotychczasowych akcjonariuszy Serinus Energy to jednak niewielkie pocieszenie. Jeszcze dwa miesiące temu rynek wyceniał walory spółki na ponad 6 zł. Odnotowywane od tego czasu, gwałtowne spadki były spowodowane przede wszystkim nienajlepszymi informacjami napływającymi z Ukrainy, na ternie której firma uzyskuje największe przychody z tytułu wydobycia ropy i gazu. Chodzi zwłaszcza o pogarszającą się sytuację gospodarczą i finansową tego kraju w związku z trwającym konfliktem zbrojnym blisko granicy z Rosją. Kilkanaście dni temu Narodowy Bank Ukrainy przedłużył do 3 marca, zakaz przeprowadzania licznych rodzajów transakcji wymiany walut. Wcześniej ukraiński rząd wprowadził obowiązek nabywania gazu przez duże firmy od państwowego Naftogazu.
Obecne wzrosty to prawdopodobnie wynik odreagowania po wcześniejszych, drastycznych przecenach papierów Serinus Energy. W ostatnich dniach firma nie podała żadnych istotnych informacji dotyczących jej działalności.