Chętnych do sprzedaży akcji dziś rano było tak wielu, że notowania zostały zawieszone. TKO wynosił zaledwie 0,12 zł, co oznaczało aż 45-proc. spadek względem wczorajszego zamknięcia. Wreszcie handel ruszył. Mimo iż nie ma jeszcze południa, właściciela zmieniło już ponad 1,2 mln akcji. Kurs wynosi 0,14 zł, co oznacza aż 36-proc. spadek.
Inwestorzy, którzy wiązali duże nadzieje z nowym akcjonariuszem – Zbigniewem Stonogą - mogą czuć się zawiedzeni. Jego ostatni wpis na Facebooku nie pozostawia żadnych wątpliwości co do trudnej sytuacji w spółce.
„W zaistniałej sytuacji zamachu na moją wolność jako akcjonariusz mający największe zaangażowanie finansowe w Uboat Line będę rekomendował radzie nadzorczej i nowemu zarządowi ogłoszenie upadłości spółki. Będę także rekomendował zawiadomienie organów ścigania o przestępczym zachowaniu Grzegorza Misiąga poprzez wyprowadzanie majątku spółki oraz przestępstwie niegospodarności, a nadto tworzeniu i wprowadzaniu w obieg fałszywych dokumentów mających wpływ na błędne decyzje GPW" – napisał Stonoga na swoim profilu.
Poinformował jednocześnie, że będzie zwracał pieniądze za udziały w spółce AKukuKNF, za pośrednictwem które oferował akcje Uboat-Line. „Szanowni Państwo, którzy zaufaliście moim akcji biznesowej zakupu udziałów. Bardzo dziękuję za zaufanie, którym obdarzyliście mnie. Szkoda, że mieliśmy tak mało czasu. Pieniądze wpłacone za zakup udziałów wracają do Was od jutra z niewielkim zyskiem 4,9 proc. za te kilka dni. Nie podejmę się zaryzykowania Waszym majątkiem gdyż jest wysokie ryzyko zamknięcia mnie do więzienia" – napisał.
Stonoga odkupił duży pakiet akcji od prezesa Grzegorza Misiąga, który jednocześnie zrezygnował ze stanowiska. Uboat-Line ma duże problemy finansowe. Nie wiadomo, czy będzie w stanie wykupić swoje obligacje.