W poniedziałek ważyły się losy ostatecznego terminu IPO Reino Dywidenda Plus, ale do zamknięcia tego wydania „Parkietu" nie zapadły żadne decyzje. W czwartek KNF zatwierdziła prospekt emisyjny spółki, ale szyki pomieszały turbulencje na rynkach po brytyjskim referendum w sprawie opuszczenia Unii Europejskiej. Po piątkowym tąpnięciu na GPW także w poniedziałek indeksy świeciły na czerwono. Harmonogram IPO zakłada rozpoczęcie budowy księgi popytu 1 lipca. Oferta obejmuje do 30 mln akcji (94,6 proc. podwyższonego kapitału).
Dopiero zalążek
Reino DP chce być pierwszą spółką typu REIT (Real Estate Investment Trust), czyli wypłacającą akcjonariuszom zyski z wynajmu nieruchomości. Reino DP dopiero zamierza zbudować swój potencjał – w czym mają pomóc pieniądze pozyskane z IPO – wartość oferty szacowana jest na 300 mln zł.
Reino DP musi wykupić zapadające w lipcu obligacje za 4 mln euro, wypuszczone na zakup udziałów w wehikułach zarządzających biurowcami w Poznaniu i Gdańsku. Pieniądze z IPO mają też posłużyć do zwiększenia udziałów w tych spółkach (udział w kontrolowanej powierzchni biurowców wzrośnie dzięki temu z 30 do 100 i z 15 do 85 proc.). Część pieniędzy ma posłużyć jako wkład własny przy zakupie kolejnych nieruchomości.
Utworzona w maju 2015 r. spółka wypłaciła w formie dywidendy cały ubiegłoroczny zysk – z racji rozpoczęcia działalności w II półroczu i niewielkich udziałów w biurowcach do podziału było 316 tys. zł.
Będzie dobra zmiana
Problemem w funkcjonowaniu REIT-ów w Polsce jest podwójne opodatkowanie – spółka płaci CIT, fiskus zabiera też część dywidendy.