Na głównym rynku warszawskiej giełdy notowani są 53 zagraniczni emitenci. Biorąc pod uwagę poziom obrotów ich walorami, nie cieszą się oni dużym powodzeniem wśród krajowych inwestorów. Jednak, jak przyznają analitycy, w tym gronie można znaleźć co najmniej kilka godnych uwagi spółek.
Selekcja wskazana
Kiedy rozważa się inwestycje w zagraniczne spółki, nie obejdzie się bez ostrej selekcji, która ma jeszcze większe znaczenie niż w przypadku krajowych firm. Głównym zmartwieniem inwestorów pozostaje niska płynność zagranicznych walorów. Nierzadko w tej grupie można znaleźć spółki, gdzie obrót jest śladowy. Dlatego poszukiwania najlepiej zawęzić do najbardziej płynnych podmiotów. – Do najważniejszych ryzyk związanych z inwestycjami w akcje spółek zagranicznych notowanych na GPW trzeba zaliczyć ryzyko wynikające z odmienności zasad prawnych i organizacyjnych obowiązujących w państwie siedziby bądź rejestracji emitenta – zwraca uwagę Adrian Apanel, zarządzający, MM Prime TFI. – Prawa akcjonariuszy spółki zagranicznej mogą znacząco różnić się od praw akcjonariuszy spółki polskiej. Poza tym inne mogą być np. obowiązki informacyjne zagranicznych podmiotów, regulacje korporacyjne czy podatkowe. Emitenci zagraniczni mogą choćby podlegać pod zupełnie inne przepisy w zakresie postępowania naprawczego, likwidacyjnego czy upadłościowego. Pomimo tych ryzyk warto jednak rozważyć inwestycje w ich akcje – dodaje specjalista.
Trójka warta uwagi
Wśród najbardziej płynnych, a jednocześnie atrakcyjnych zagranicznych podmiotów godny polecenia jest koncern energetyczny CEZ, który w tym roku pozwolił inwestorom już zarobić blisko 20 proc. – Czeski koncern posiadający aktywa m.in. w Polsce, Rumunii, Bułgarii czy Turcji wytwarza energię elektryczną i cieplną, handluje nią oraz ją dystrybuuje. Spółka znana jest ze swojej hojności i chętnie dzieli się zyskami z akcjonariuszami. Stopa tegorocznej dywidendy to aż 8 proc., co jest bardzo atrakcyjnym poziomem. Dla inwestorów preferujących stabilne, przewidywalne i dywidendowe spółki CEZ będzie doskonałym komponent portfela – ocenia Adrian Apanel.
Inną atrakcyjną propozycją jest niemiecki producent felg Uniwheels, za którym przemawia bardzo dobra koniunktura panująca w branży automotive. – Wysoka sprzedaż samochodów na rynku europejskim oraz optymizm branży przekładają się na wysokie zapotrzebowanie na felgi w grupie Uniwheels – zauważa Jakub Szkopek, analityk DM mBanku. – Oczekujemy przyspieszenia dynamiki wzrostu wyników w II półroczu z uwagi na otwarcie nowego zakładu w Stalowej Woli (w II połowie roku dynamika EBITDA sięgnie 17–18 proc., licząc rok do roku) – dodaje. Oczekiwane przyspieszenie sprzedaży skłoniło eksperta do podniesienia prognoz rezultatów spółki na 2017 i 2018 r. Jednocześnie wskazuje na wciąż atrakcyjną wycenę walorów spółki, wskazując, że są one notowane z kilkunastoprocentowym dyskontem w relacji do wskaźnika P/E indeksu MSCI Auto Components dla Europy.
Z kolei inwestorzy zainteresowani dobrze radzącą sobie branżą deweloperską powinni zwrócić uwagę na Ronsona. – Deweloper jest notowany z istotnym dyskontem w porównaniu z liderami rynku, jak Robyg czy Dom Development, jednak w mojej ocenie to dyskonto jest jak uzasadnione. Przede wszystkim problematyczna może być realizacja zapowiadanego poziomu kontraktacji w 2016 r. Zwróciłbym również uwagę na kolejne dwa aspekty: wyczerpujący się bank ziemi w Poznaniu, który w minionych latach mocno wspierał wyniki operacyjne, oraz relatywnie dużą ekspozycję na program „MdM", który kończy się za dwa lata i w dłuższej perspektywie może być czynnikiem negatywnie ograniczającym zwiększanie przedsprzedaży – zauważa Adrian Górniak, analityk DM BDM. Dlatego kluczowymi wyzwaniami w perspektywie kolejnych miesięcy będą rozbudowa oferty i realizacja wcześniejszych zapowiedzi zarządu dewelopera dotyczących wolumenów oraz rozbudowa banku ziemi. Biorąc to pod uwagę oraz relatywnie niską wycenę, Ronson pozostaje propozycją raczej dla spekulacyjnie nastawionych graczy.