W minionym roku w 28 proc. rad w Polsce zasiadali tylko mężczyźni, a w 7,5 proc. same kobiety – wynika z raportu opracowanego przez firmę NadzórKorporacyjny.pl. W środę odbędzie się konferencja, na której przedstawione zostaną dane dotyczące wynagrodzeń, liczebności członków rad i ich wieku. A mowa tu o naprawdę dużej grupie: prawie 49 tys. podmiotów w Polsce posiada rady, w których zasiada w sumie 169 tys. osób – czyli statystycznie co 225. Polak jest członkiem RN.

W obliczu zaostrzających się regulacji związanych z obowiązkami informacyjnymi i zmianami w ustawie o biegłych rewidentach mocno zwiększa się odpowiedzialność władz spółek i poziom kar, jakie będą musiały zapłacić w przypadku ewentualnego naruszenia przepisów.

– Największe wyzwania dla rad nadzorczych w spółkach giełdowych to niezmiennie od wielu lat brak jasnego określenia roli i zadań postawionych przez dominującego właściciela, w szczególności gdy właścicielem większościowego pakietu jest osoba fizyczna – mówi Michał Rogatko, członek rad nadzorczych w kilku spółkach. Dodaje, że takie osoby kompletnie nie mają pomysłu na radę nadzorczą, nie wiedzą, jak mogą ją wykorzystać, najczęściej same grają rolę jednoosobowej rady nadzorczej i są czymś w rodzaju „nadprezesa" .

– W takiej sytuacji członkowie rady są, bo wymaga tego kodeks spółek handlowych. Wynika to najczęściej z braku jasno określonej strategii właścicielskiej dla spółki, której to strategii rada powinna być strażnikiem – mówi Rogatko. W jego ocenie najgorzej pod względem dostrzeżenia roli rady wypadają spółki rodzinne, będące nadal pod władzą ojca rodziny, założyciela i autora sukcesu firmy. – Mając wielki szacunek do osiągnięć firm rodzinnych, trzeba zaznaczyć, że rola rady nadzorczej – o ile takowa w ogóle jest powołana – jest żadna – mówi.