W związku z tym wraz z piątkową sesją GPW przywróciła obrót akcjami spółki. Notowania Ursusa zostały zawieszone na początku maja br., ponieważ spółka nie przedstawiła na czas sprawozdania biegłego rewidenta, tłumacząc się awarią systemu informatycznego.

To nie pierwszy raz, gdy Ursus znalazł się na celowniki organów nadzoru rynku. W 2017 roku KNF nałożyła na spółkę 100 tys. zł kary za naruszenie obowiązku informacyjnego. Chodziło o nieprzekazanie do publicznej wiadomości informacji o przebiegu negocjacji z Etiopczykami, które zakończyły się podpisaniem intratnego kontraktu ze spółką METEC o wartości 90 mln dol. na dostawę 3 tys. ciągników do Etiopii.

Rynek w tym roku z rezerwą podchodzi do papierów Ursusa. Tylko od początku tego roku ich wartość stopniała o ponad 35 proc. Duży w tym udział miały transakcje głównego akcjonariusza Andrzeja Zarajczyka, który w ostatnich miesiącach systematycznie zmniejszał zaangażowanie.

Rozczarowują także wyniki finansowe firmy. Rok 2017 spółka zakończyła stratą netto wynoszącą 19,4 mln zł wobec 22,9 mln zł zysku rok wcześniej. Równocześnie o prawie 20 proc. spadły przychody. Wpływ na to miała pogarszająca się kondycja krajowego rynku maszyn rolniczych, uzależnionego od dopłat unijnych. Niekorzystny wypływ na wyniki grupy miała też realizacja niższych marż na sprzedaży z tytułu kontraktów zagranicznych z uwagi na niekorzystną relację kursu dolara (waluty rozliczeniowej kontraktów) do złotego. Strata była też pokłosiem słabszych wyników spółki zależnej Ursus Bus, która ponosiła wyższe koszty realizacji bieżących i przyszłych kontraktów.