Od kilkunastu lat na GPW nie mieliśmy takiego marazmu na rynku ofert publicznych. Od stycznia zadebiutowały tylko cztery spółki – lepiej było nawet w roku ostatniej bessy, czyli w 2009.
Trudno o optymizm w sytuacji, gdy w Komisji Nadzoru Finansowego jest zaledwie pięć prospektów, a ponad dwa razy więcej postępowań jest zawieszonych. Poprawę na rynku IPO możemy zobaczyć jesienią - pod warunkiem że sytuacja na giełdach będzie sprzyjająca. Zanim to się stanie, zobaczymy, jak ze sprzedażą akcji poradzą sobie Silvair i Miraculum, których prospekty KNF zatwierdziła w poniedziałek.
Na drugim biegunie mamy spółki wycofywane z obrotu. W 2017 r. z parkietu zniknęła rekordowa liczba 20 firm, a wiele wskazuje, że w 2018 r. będzie ich jeszcze więcej. Od stycznia wycofano walory dwunastu emitentów, trwa kilka wezwań, a w kilkunastu spółkach toczy się przegląd opcji strategicznych.
Aktywności na rynku fuzji sprzyjają niskie wyceny. – Jednak nie jest to ani jedyny, ani prawdopodobnie najbardziej istotny czynnik. Tym bardziej jeśli wziąć pod uwagę, że nie tylko nasza, ale i globalna gospodarka najlepszy okres w tym cyklu koniunktury ma już za sobą – podkreśla Roman Przasnyski, analityk Gerda Broker. Wtóruje mu Wojciech Napiórkowski, dyrektor zarządzający w Origin TFI.