Blokowanie stron musi mieć twarde podstawy

Gościem programu Dariusza Wieczorka #PROSTOzPARKIETU był Mariusz Patrowicz, inwestor, prezes Novej Giełdy i ekspert Stowarzyszenia Inwestorów Giełdowych.

W Ministerstwie Finansów toczą się prace nad nowelizacją ustawą o nadzorze nad rynkiem finansowym. Na konferencji uzgodnieniowej, która odbyła się w czwartek 28 września w MF, reprezentował pan Stowarzyszenie Inwestorów Giełdowych. Jakie wnioski i uwagi zgłaszacie do projektu tej ustawy?

Stowarzyszenie Inwestorów Giełdowych przekazuje uwagi, jakie napływają od członków, a które mogą wpłynąć na poprawę przygotowywanej ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym. Zwracamy przede wszystkim uwagę na kwestię blokowania stron internetowych oraz wydawania przez Komisję Nadzoru Finansowego indywidualnych interpretacji przepisów.

Projekt przewiduje nowe uprawnienia dla Komisji Nadzoru Finansowego. Nadzorca mógłby prowadzić rejestr domen internetowych, które podlegałyby obligatoryjnemu blokowaniu przez firmy telekomunikacyjne świadczące usługi dostępu do internetu...

To budzi wiele kontrowersji. Według obecnych założeń ustawy Komisja Nadzoru Finansowego nie będzie musiała – w przeciwieństwie do mechanizmu wpisywania podmiotów na listę ostrzeżeń publicznych – składać zawiadomienia do prokuratury, by uzyskać możliwość wystąpienia z żądaniem zablokowania strony internetowej. Tak naprawdę więc blokada domeny może nastąpić na podstawie urzędniczego widzimisię. Właściciel zablokowanej strony internetowej ma dwa miesiące na odwołanie się od decyzji KNF, później zostaje walka w sądach administracyjnych. Oznacza to, że strona internetowa może zostać zablokowana na lata.

A czy nie jest tak, że blokada ma dotyczyć stron internetowych, za pośrednictwem których prowadzona jest sprzedaż „wątpliwych" usług finansowych?

Nie, to nie jest unormowane. Myślę, że KNF generalnie lubi mieć możliwość szerokiego interpretowania prawa, niekoniecznie w zgodzie z tym prawem.

Oczywiście nasz rynek kapitałowy potrzebuje skutecznego i silnego nadzoru, ale KNF nader często się myli, nie powinna więc mieć jeszcze więcej możliwości wydawania uznaniowych decyzji. Spójrzmy na słynną listę ostrzeżeń publicznych – w przypadku niektórych działów tej listy większość decyzji urzędników nie broni się potem, kiedy sprawę rozpatrują prokuratura czy sądy.

Nie tylko my uważamy, że uprawnienia Komisji Nadzoru Finansowego, pozwalające na tak proste blokowanie stron internetowych, są zbyt szerokie. Nasze stanowisko podzielają inne podmioty, a także Ministerstwo Sprawiedliwości czy resort cyfryzacji, choć w tym wypadku jest to raczej spór kompetencyjny – kto ma mieć prawo blokowania stron.

Przecież Komisja Nadzoru Finansowego chce w ten sposób chronić inwestorów, by nie dawali się łapać na obietnice łatwych i wysokich zysków bez ryzyka...

Urzędnicy KNF mają już teraz możliwość przeciwdziałania takim zjawiskom. Ale jak rozumiem, to wymaga wysiłku, a przecież łatwiej jest nakazać wyłączyć daną stronę internetową.

Można się spodziewać, że w pierwszej kolejności kandydatami do blokowania domen internetowych byłyby podmioty znajdujące się na liście ostrzeżeń publicznych KNF. Na takiej liście ostrzeżeń są spółki prowadzące Novą Giełdę, której jest pan współzałożycielem i prezesem. KNF zawiadomiła też prokuraturę o możliwości popełnienia przez nie przestępstwa...

Nie zgłaszam zastrzeżeń do proponowanych zmian w ustawie z tego powodu, tylko dla zasady. Przypuszczam, że zawiadomienia zgłoszone przez Komisję Nadzoru Finansowego wobec naszych spółek do prokuratury zostały umorzone i w konsekwencji te firmy wkrótce zostaną zdjęte z listy ostrzeżeń publicznych.

A jakie zastrzeżenia macie wobec kwestii interpretacji prawa?

Przepisy w Polsce niestety nie są jasne, a KNF lubi interpretować przepisy. Już dawno postulowaliśmy, by urząd miał obowiązek interpretowania przepisów na wniosek zainteresowanych podmiotów, tak jak robią to urzędy skarbowe.

KNF chce co prawda wydawać interpretacje przepisów, ale tylko dla podmiotów, które nadzoruje. Każdy powinien mieć prawo uzyskania interpretacji od KNF, także inwestorzy indywidualni.

Na Novej Giełdzie pojawiają się instrumenty na akcje kolejnych spółek, m.in. Walcowni Metali Nieżelaznych Łabędy. Na platformie są już notowane opcje na akcje 10 firm, na dwie spółki przeprowadzone jest tzw. IPO. Ile będzie spółek na koniec roku?

Myślę, że kilkanaście. Będą kolejne debiuty. Bardzo nas cieszy to, że pod względem zainteresowania internautów, biorąc pod uwagę wynik wyszukiwań w przeglądarce Google, zbliżyliśmy się do NewConnect. Naszą ambicją jest prześcignięcie NewConnect, a w ciągu dwóch, trzech lat również GPW.

Bardzo oczekiwany debiut instrumentów na akcje Elektrimu jest za nami, kurs od poniedziałku wzrósł o ponad 80 proc.

Elektrim to fenomen rynku. Obserwujemy duży popyt na instrumenty tej spółki.

Czy do obrotu mogą trafić inne tak popularne wśród inwestorów firmy?

Planujemy, być może jeszcze w tym roku wprowadzić opcje oparte na akcjach pięciu dużych spółek z WIG20, w trybie handlu 24 godziny na dobę. Sądzimy, że to przyciągnie inwestorów instytucjonalnych, fundusze, firmy inwestycyjne. Już obserwujemy zainteresowanie tej grupy podmiotów Novą Giełdą.

Spółek przybywa, czy myślicie o utworzeniu indeksu?

Tak, w przyszłości na pewno będzie segmentacja spółek. Takie jest oczekiwanie inwestorów.

Co dalej z naszym rynkiem akcji, czy można się spodziewać powrotu zwyżek w tym roku?

Rynek prosi się o korektę. Na razie spodziewałbym się trendu bocznego z perspektywą spadkową.