Oficjalnych statystyk dotyczących debiutu Cboe Europe na razie nie ma. Brokerzy twierdzą jednak, że można mówić o falstarcie. Ani w poniedziałek, ani we wtorek nie zawarto żadnych transakcji akcjami z Polski.
Zagrożenie istnieje
Brokerzy wskazują nie tylko na brak transakcji, ale także na pusty arkusz zleceń. – Obecna sytuacja może się utrzymywać jeszcze jakiś czas, jednak w dłuższym terminie należy oczekiwać, że Cboe jednak zaznaczy swoją obecność na naszym rynku – mówi jeden z maklerów.
Udział Cboe Europe w obrotach na poszczególnych rynkach sięga nawet 30 proc. Czy podobny scenariusz możliwy jest w Polsce? Cboe szczególnie atrakcyjną opcją wydaje się być dla zagranicznych brokerów, którzy mają doświadczenie z tą platformą z innych rynków. Ich przejście na Cboe Europe mogłoby się okazać szczególnie bolesne dla warszawskiej giełdy. W październiku zdalni członkowie GPW odpowiadali za ponad 50 proc. handlu na rynku akcji. – Kluczowymi parametrami przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych na danym rynku jest jego płynność oraz koszty zawierania transakcji. Dlatego oferta Cboe stawia w trudnej sytuacji GPW i stanowi realne zagrożenie dla płynności – uważa Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich. Jak dodaje, sytuacja ta może mieć także wpływ na cały rynek usług brokerskich. – Lokalni brokerzy, dla których podłączenie do Cboe Europe oznacza dodatkowe inwestycje w infrastrukturę techniczną oraz spełnienie dodatkowych formalności prawnych, mogą nie zdecydować się na skorzystanie z oferty zagranicznej platformy. Jednak zdalni członkowie GPW i zagraniczni brokerzy, dla których zmiana rynku egzekucji zleceń to zaledwie jedno kliknięcie, mogą łatwo przenieść się do Cboe. W perspektywie kilku lat może to oznaczać spadek obrotu na GPW – uważa Markiewicz.
Walka o płynność
Inna sprawa, że dla GPW płynność już teraz jest jednym z największych wyzwań. W październiku średnie dzienne obroty wyniosły niecałe 712 mln zł. Gorszy wynik w tym roku nasz rynek zanotował jedynie w lipcu.