Wczoraj rada ministrów nagle i bez przedstawienia argumentów zdecydowała o skokowym ścięciu maksymalnego limitu kosztów pozaodsetkowych pożyczek do łącznie 20 proc. z obecnych 55 proc. Jest to tym bardziej zaskakujące, że ledwie tydzień temu rząd przyjął przygotowywaną od roku ustawę mającą ściąć te koszty tylko do 45 proc.
Jeśli ustawa wejdzie w życie i maksymalne koszty pozaodsetkowe zostaną bez wyjątków ścięte do 20 proc., zakończy się działalność sektora instytucji pożyczkowych – ostrzega Polski Związek Instytucji Pożyczkowych. Ponieważ projekt ustawy likwiduje podaż, a nie reguluje popytu, to likwidacji legalnego i nadzorowanego rynku pożyczkowego, z którego korzysta 3 mln osób rocznie, przyniesie wyniki sprzeczne z celami projektu ustawy. Zdaniem PZIP będzie to m.in. rozwój pożyczek bezumownych w szarej strefie i lombardach dla najbardziej zdesperowanych konsumentów, próby obchodzenia limitu przez skomplikowane konstrukcje prawne lub struktury zagraniczne a także wzrost wykluczenia finansowego poprzez odcięcie konsumentów od możliwości zaciągnięcia legalnej, drobnej, krótkoterminowej pożyczki, której nie było i nie ma w ofercie banków.
Rząd argumentuje, że celem zaostrzenia regulacji jest zwiększenie ochrony konsumentów przed nakładaniem na nich przez instytucje udzielające kredytów i pożyczek „nieuzasadnionych kosztów". Zdaniem PZIP argumentacja, że biznes pożyczkowy jest wysokodochodowy i przetrwa zredukowanie cen kredytu o 60 proc. (przy równocześnie wprowadzanych kosztach nadzoru i innych ograniczeniach) jest nieprawdziwa.
"Postulat autorów projektu, że jedynym dochodem pożyczkodawcy powinny być odsetki – 10 proc. w skali roku - z założenia wyklucza z rynku produkty niskokwotowe, oferowane na krótkie okresy i jest sprzeczny z opinią Rzecznika Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który orzekł, że wszelkie koszty i opłaty jakie ponoszą konsumenci mogą w części stanowić zysk, ponieważ żaden przepis nie zobowiązuje instytucji kredytowych, aby swoją marżę zysku osiągały wyłącznie poprzez odsetki naliczane konsumentom" – przekonuje organizacja. Stanowczo protestuje też przeciwko określaniu, a nawet łączeniu instytucji pożyczkowych z działalnością o charakterze lichwiarskim.
Przedstawiciele branży pożyczkowej twierdzą, że wejście nagle zmienionej ustawy przyniesie m.in. wycofanie oferty wszystkich pożyczek pozabankowych z rynku za względu na ich nierentowność, odcięcie 3 milionów konsumentów od możliwości finansowania pożyczkami, spadek konkurencji na rynku consumer finance, zubożenie oferty, w konsekwencji wzrost cen w sektorze bankowym do górnego limitu kosztów. Może to przynieść także utratę pracy przez ok. 40 tys. osób zatrudnionych w sektorze pożyczkowym, trudne do oszacowania redukcje etatów w mikroprzedsiębiorstwach, korzystających dotychczas z finansowania pożyczkowego, z powodu utraty płynności. Może także dojść do spadku dochodu budżetu państwa o 2,2 mld zł rocznie i krachu krach na rynku obligacji przedsiębiorstw pożyczkowych (obligacje to ważne źródło ich finansowania), powodujących dotkliwe straty dla inwestorów na rynku kapitałowym.