Nowelizacja kodeksu spółek handlowych została w tej sprawie przeprowadzona w ubiegłym roku, a w tym roku niepubliczne spółki akcyjne i komandytowo-akcyjne miały rozpocząć proces odchodzenia od akcji w formie papierowej. Niewykluczone jednak, że dostaną one więcej czasu.
– Trwają prace analityczne i uzgodnienia międzyresortowe mające ustalić zasadność ewentualnego przesunięcia terminu dematerializacji akcji, w tym okresu, na jaki miałoby ono nastąpić. Ze względu na ważkość materii – ustawa wprowadzająca dematerializację akcji była również elementem implementacji regulacji unijnych oraz wywiązaniem się przez RP z zobowiązań międzynarodowych – automatyzm czy pochopność działania są niewskazane. Ostateczna decyzja zostanie podjęta w najbliższym czasie – usłyszeliśmy w Ministerstwie Sprawiedliwości, które odpowiadało za nowelizację k.s.h.
Odejście od akcji w formie papierowej jest przewidziane z końcem 2020 r. Sam proces dematerializacji wiąże się jednak też z wieloma dodatkowymi obowiązkami, również po stronie spółek. Te do końca I półrocza tego roku muszą zwołać walne zgromadzenie, które to ma wybrać firmę prowadzącą rejestr akcjonariuszy. Same domy maklerskie, które takie rejestry mogą prowadzić, podkreślają, że są w pełnej gotowości, chociaż też wskazują, że najrozsądniej byłoby dać spółkom więcej czasu.
– Trzeba jasno powiedzieć, że obecnie inne kwestie zaprzątają uwagę większości spółek i jest to czas, w którym ich energia koncentruje się w zupełnie innym obszarze aniżeli dostosowywanie się do nowych wymogów k.s.h. – podkreśla Łukasz Gerbszt, wiceprezes Q Securities. Jak dodaje, dematerializacja akcji w rejestrze nie poprawi sytuacji biznesowej spółek, ale wymaga spełnienia szeregu obowiązków. – Przeprowadzenie niektórych zabiegów może się okazać po prostu niemożliwe, choćby z powodu niemożliwości odbycia osobistych spotkań. Nie wiemy de facto, jak długo ten okres potrwa, a jak się już skończy, to spółki zapewne skupią się na odrabianiu strat. Naszym zdaniem potrzebują okresu ochronnego i czasu na uporządkowanie spraw najpilniejszych czy kluczowych z perspektywy ich dalszego istnienia. Wydaje się zatem, że postulat przesunięcia terminu wejścia w życie przedmiotowych zmian jest zasadny – uważa Gerbszt. PRT