W rezultacie mamy teraz do czynienia z procesem odwrotnym, przy czym znów realizowanym w trybie gaszenia pożarów, zamiast wdrażania systemów przeciwpożarowych. Deregulacja rozpoczęła się, zanim jeszcze regulacje zdążyły wejść w życie i realizowana jest bardzo pospiesznie. Prowadzi to do poważnych konsekwencji, gdyż oryginalnie zaplanowany system (choć obarczony wadami, o których wspomniałem powyżej i wieloma innymi również) miał jedną niezaprzeczalną zaletę – przewidywał spójną architekturę systemu raportowania.
Architektura ta oparta była na bardzo szerokim fundamencie podmiotów zobowiązanych do raportowania. Posługując się liczbami z polskiego rynku kapitałowego – do 136 spółek obecnie raportujących według unijnych standardów ESRS za ten rok powinno było dołączyć 71 emitentów, a w kolejnym (raporty za 2026 r.) – prawie wszystkie pozostałe spółki z rynku regulowanego. Ponadto, system miał objąć wszystkie duże (w uproszczeniu – powyżej 250 pracowników) podmioty nienotowane.
Dzięki temu szerokiemu fundamentowi zapewnione miały być dane dla branży finansowej (dane niezbędne do podejmowania decyzji kredytowych i inwestycyjnych) oraz dla największych spółek obarczonych największymi wymogami (dane na potrzeby kalkulacji różnych wskaźników w ramach łańcucha wartości). Dodatkowo budowane były inne wymogi regulacyjne, które dzięki oparciu na tym fundamencie miały stosunkowo prostą konstrukcję, gdyż poszczególne elementy solidnie się wspierały. W przypadku spółek raportujących zgodnie z ESRS-ami wdrażanie regulacji np. dotyczących jawności płac czy niedyskryminacji w rozwoju zawodowym było stosunkowo proste, gdyż (co do zasady) dane i tak były wyliczane i publikowane, a procedury i tak musiały w spółce istnieć.
Zapoczątkowane w lutym br. zmiany objęte tzw. pakietem Omnibus dotyczyły zarówno obszaru podmiotowego (liczby spółek objętych wymogiem), jak i przedmiotowego (zakres raportowanych danych). Finalny projekt ograniczenia zakresu danych wymaganych przez ESRS-y poznamy dopiero za dwa tygodnie, ale z dotychczasowych prac należy wnosić, że wymogi zostaną bardzo poważnie okrojone i zostanie ich zaledwie jedna trzecia. Natomiast projekt zmian zakresu podmiotowego poznaliśmy w ub. tygodniu – rysuje się kompromis na poziomie spółek zatrudniających powyżej 1750 pracowników i generujących roczne przychody powyżej 450 mln euro.
Wracając do przedstawionych powyżej liczb – według zaproponowanych kryteriów wymogami pozostanie objętych zaledwie 51 emitentów (oraz około 100 spółek nienotowanych) i tak wąski fundament uczyni cały system bardzo niestabilnym. Te największe spółki (i instytucje finansowe) nie będą mogły uzyskać z opublikowanych raportów wiarygodnych danych z łańcucha wartości na potrzeby swojej sprawozdawczości, a także użytecznych z perspektywy zarządczej, w związku z czym zmuszone będą do nękania spółek różnego rodzaju kwestionariuszami.