Zarządzanie ludźmi w spółce giełdowej

Nie można jednocześnie komunikować rekordowych wyników inwestorom, a pracownikom – że nie ma pieniędzy na podwyżki.

Publikacja: 27.04.2022 21:00

dr Mirosław Kachniewski, prezes zarządu Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

dr Mirosław Kachniewski, prezes zarządu Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

Foto: materiały prasowe

Zarządzanie kadrami w spółce giełdowej od lat było nie lada wyzwaniem, a coraz trudniejsza sytuacja zewnętrzna i coraz bardziej wymagające regulacje powodują, że wkraczamy na poziom adrenaliny znany ze sportów ekstremalnych. Przede wszystkim otoczenie regulacyjno-biznesowe wymaga szczególnych działań, do których trzeba się odpowiednio przygotować.

Wyzwania te związane są przede wszystkim z dwoma rodzajami zagadnień: z przejrzystością informacyjną i z „eksperymentami" na ludziach. Od dawna wiemy, że zarządzanie pracownikami w połączeniu z wypełnianiem bardzo restrykcyjnych wymogów informacyjnych to zadanie niezwykle trudne. Jeśli spółka musi szczegółowo komunikować swoje osiągnięcia, to jednocześnie musi się dzielić z pracownikami owocami tych osiągnięć w dużo większym stopniu niż spółka niegiełdowa. Nie można jednocześnie komunikować rekordowych wyników inwestorom, a pracownikom – że nie ma pieniędzy na podwyżki. Warto przy tym nadmienić, że sytuacja jest asymetryczna, gdyż w przypadku strat spółki pracownicy bynajmniej nie są chętni do obniżek pensji.

Sytuację komplikuje dodatkowo konieczność szczegółowego raportowania wynagrodzeń zarządu. Jeśli wszyscy wiedzą, ile zarobił prezes i jaką dostał premię, a do tego jest to podawane w sposób mocno zniekształcający odbiór (dane roczne brutto, które każdy porównuje z danymi miesięcznymi netto, bo tak przywykliśmy rozumieć wynagrodzenie), to przyznanie pracownikom premii, z której obiektywnie powinni się ucieszyć (gdyby nie znali wynagrodzenia prezesa czy zysków spółki), może spowodować poważną frustrację (oni biorą miliony, a dla nas jakieś ochłapy). Szczególnego znaczenia nabiera to w firmach, w których funkcjonuje wiele związków zawodowych, gdyż często muszą one rywalizować o pracowników poziomem radykalizmu swoich żądań.

Dlatego w spółkach giełdowych w dużo większym stopniu należy dbać o motywację pozafinansową. Trzeba budować zaangażowanie pracowników w oparciu o inne czynniki niż pieniądz. Oczywiście ludzie muszą z czegoś żyć, muszą dostawać godne wynagrodzenie za wykonywaną pracę, ale czasy, kiedy pracownik był w stanie wznieść się na wyżyny w oparciu wyłącznie o motywację finansową już dawno minęły. Roczniki tak nastawione do pracy już się wypaliły, a pokolenie wchodzące na rynek pracy nie jest głodne i preferuje nie tyle work-life balance, co life-work balance.

Drugi wspomniany powyżej problem to „eksperymenty" na ludziach. Najczęściej, zanim regulacje są wdrażane w odniesieniu do wszystkich przedsiębiorstw, najpierw są testowane na ludziach zatrudnionych w spółkach giełdowych. Olbrzymim strumieniem takich regulacji są nowe wymogi dotyczące raportowania czynników zrównoważonego rozwoju, w tym kwestii praw pracowniczych i odpowiedniego poziomu ładu korporacyjnego. Już teraz zatem spółki giełdowe muszą wdrażać nowe wymogi dotyczące ochrony sygnalistów, a w najbliższym czasie zmierzą się z koniecznością usuwania luki płacowej (najczęściej chodzi o niższe wynagrodzenia kobiet względem mężczyzn na tych samych stanowiskach). Oczywiście cel jest szczytny, ale przejściowo powodować to będzie wiele problemów w zarządzaniu ludźmi.

Do tego wszystkiego należy dodać, że z oczywistych względów spółki giełdowe mają też „normalne" problemy, przy czym w warunkach przejrzystości informacyjnej nabierają one nowego wymiaru. Inaczej wygląda zarządzanie przedsiębiorstwem w warunkach pandemii, jeśli jesteśmy spółką prywatną, a inaczej, jeśli o wszystkich potencjalnie ważnych aspektach musimy publicznie informować. Podobnie jeśli chcielibyśmy zastosować jakieś szczególne formy zatrudnienia pracowników czy kadry menedżerskiej w odpowiedzi na polskie zmiany podatkowe – konieczność upublicznienia takich informacji czyni to zadanie dużo bardziej skomplikowanym.

Podobnie oddziałuje na spółki giełdowe zjawisko „great resignation", czyli ogólny spadek motywacji do pracy. Covid bardzo przewartościował podejście pracowników i to nie tylko w kontekście samego miejsca świadczenia pracy (biuro/dom). To jest dużo głębszy proces będący wynikiem dwuletniej analizy poszczególnych osób. Czy jestem zadowolony z pracy? Czy spełnia ona moje oczekiwania? Czy chciałbym może robić coś innego? I znów tego rodzaju przewartościowanie i potencjalna zmiana podejścia jest dużo bardziej prawdopodobna w spółkach giełdowych, gdzie frustracja pracownika zderza się z optymizmem zarządu głoszonym w komunikatach giełdowych.

To przewartościowanie może prowadzić do bardzo zaskakujących rezultatów. Skoro i tak pracuję z domu, skoro sam wiem, co mam robić, to może nie muszę być częścią większej całości? Może zacznę pracować na własny rachunek? Tyle że często ta praca „na swoim" jest zbudowana na cudzym. Jest to zresztą zaledwie fragmentem dużo szerszego problemu zdefiniowania własności know-how wytworzonego przez pracowników. Problemu często bardzo trudnego do rozstrzygnięcia tak na gruncie moralnym, jak i prawnym.

Niestety, rosnące wymogi regulacyjne w połączeniu z coraz trudniejszym otoczeniem biznesowym powodują, że zarządzanie w spółkach giełdowych staje się coraz bardziej skomplikowane. Dlatego tak ważne jest, abyśmy mogli o tym rozmawiać i wymieniać poglądy. O nowych wyzwaniach związanych z zarządzaniem zasobami ludzkimi będzie mowa 17–18 maja podczas X Kongresu HR Spółek Giełdowych SEG.

Więcej informacji na stronie www.seg.org.pl.

Felietony
Trudne relacje
Felietony
Zmiana perspektyw polityki Fedu
Felietony
Pracowita majówka polska
Felietony
Starożytne wskazówki dla współczesnych
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów