Już kilka miesięcy po wejściu w życie kodeksu spółek handlowych sygnalizowałem niepokojące zjawisko kształtowania się praktyki statutowej przypisującej uprawnienia przewodniczącego rady nadzorczej także jego zastępcy, a nawet innym osobom, jak sekretarz rady lub jej członek sprawujący przewodnictwo obrad. Przykład najbardziej jaskrawy: przepis art. 391 § 1 k.s.h. in fine przewiduje, iż statut spółki akcyjnej (jedynie statut spółki!) może wyposażyć przewodniczącego rady nadzorczej (jedynie przewodniczącego!) w głos rozstrzygający – ang. casting vote – w przypadku równości głosów w radzie, przy czym nie ma znaczenia, czy dla podjęcia uchwały wymagana jest większość zwykła czy bezwzględna. Statuty spółek publicznych, skądinąd nawet poważnych, przewidywały inne rozwiązania. Na przykład, iż w przypadku równości głosów w radzie przeważa głos „osoby prowadzącej posiedzenie". Bądź stanowiono, że pod nieobecność przewodniczącego z głosu rozstrzygającego wynik głosowania może skorzystać jego zastępca, a pod nieobecność również tego – sekretarz rady nadzorczej.
W ten sposób prerogatywa przysługująca wyłącznie przewodniczącemu rady nadzorczej spływa kaskadą na innych członków rady. Wynika to z powszechnego niezrozumienia na rynku pojęcia prerogatywy. Jest to precyzyjnie określone uprawnienie przysługujące wyłącznie piastunowi precyzyjnie określonej funkcji. Rozumiała to paniusia z przedwojennego dowcipu: zapytana, czy mąż używa prerogatyw – odparła, że nie, że skądże, wszak jest plenipotentem. Otóż miała rację: plenipotent, pełnomocnik, zastępca – z prerogatyw korzystać nie mogą.
Statuty często operują pojęciem „nieobecności" przewodniczącego rady, nie wyjaśniając tego terminu. Czy chodzi o chwilową nieobecność w spółce? Czy o brak możliwości nawiązania kontaktu telefonicznego lub przy wykorzystaniu poczty elektronicznej? Wyjazd w Himalaje? Pozbawienie wolności? Pod nieobecność przewodniczącego jego obowiązki przejmuje zastępca. Bywa on powoływany nawet w trzyosobowych radach. Niekiedy powołuje się więcej niż jednego wiceprzewodniczącego, co może spowodować chaos kompetencyjny: który z nich przejmie buławę? W jednym ze statutów znalazłem nawet formułkę, że przewodniczący może na okres nie dłuższy niż sześć miesięcy powierzyć pełnienie swojej funkcji wiceprzewodniczącemu. Jaki jest sens takiego rozwiązania?
Inny przykład dublowania funkcji przewodniczącego dotyczy zwoływania rady nadzorczej. Zwołuje on radę z własnej inicjatywy lub na żądanie uprawnionych. Statuty wielu spółek przewidują, iż zwołanie rady należy do jej przewodniczącego lub jego zastępcy, który mógłby przeto zwoływać radę na własną rękę. Liczne statuty przewidują, że rada nadzorcza może podejmować uchwały nie tylko wtedy, gdy wypełnia wymóg kworum, a wszyscy jej członkowie zostali prawidłowo „zaproszeni", lecz nadto pod warunkiem, że w procesie podejmowania uchwał uczestniczy jej przewodniczący lub jego zastępca. To kolejny przypadek zrównania pozycji osoby powołanej do przewodniczenia radzie z osobą przydzieloną jej do pomocy. Natomiast przepisy k.s.h. zrównują w prawach przewodniczącego rady i jego zastępcę tylko w przypadku mało istotnej ceremonii otwarcia walnego zgromadzenia, która może się odbyć także bez ich udziału.
Zadziwia ciekawostka z regulaminu rady nadzorczej pewnej spółki publicznej (inna sprawa, że mało poważnej): „Korzystając ze swoich uprawnień, przewodniczący rady nadzorczej powinien stosować się do uchwał i opinii rady, a także – w razie potrzeby – uzgadniać swe decyzje z wiceprzewodniczącym". Czyli jest głową, którą kręci szyja...