Fed przestraszył się Chin

Wstrzymanie ognia przez Fed stwarza warunki do uspokojenia sytuacji na rynkach finansowych, zwiększenia apetytu na ryzyko i stabilniejszego handlu.

Aktualizacja: 06.02.2017 17:37 Publikacja: 03.10.2015 06:00

Damian Rosiński, MPW, dom maklerski AFS

Damian Rosiński, MPW, dom maklerski AFS

Foto: Archiwum

Nie było zaskoczenia podczas ostatniego posiedzenia Rezerwy Federalnej i pierwszej od dziewięciu lat podwyżki stóp procentowych w USA. Przedział wahań dla stopy funduszy federalnych został utrzymany na dotychczasowym poziomie 0–0,25 proc.

Fed uzasadnił decyzję wzrostem zagrożenia dalszego obniżenia się inflacji w krótkim terminie w związku z ostatnimi zawirowaniami na rynkach finansowych i w światowej gospodarce. Mogą one potencjalnie negatywnie wpłynąć na aktywność w USA, choć jak dotąd ocena bieżącej koniunktury i perspektyw gospodarki Federalnego Komitetu Otwartego Rynku nie uległy zmianie. Komitet podtrzymuje prognozę utrzymania umiarkowanego wzrostu PKB w perspektywie najbliższych kilku kwartałów, choć spodziewa się podtrzymania tendencji osłabienia eksportu.

FOMC nadal uzależnia dokonanie pierwszego zacieśnienia polityki pieniężnej od dalszej poprawy sytuacji na rynku pracy oraz, kiedy uzyska pełne przekonanie, że inflacja powróci do celu 2 proc. rok do roku w średnim terminie.

Fed powtórzył apel, by nie przywiązywać zbyt dużej wagi do terminu pierwszej podwyżki, ponieważ istotna jest ścieżka zmian w polityce pieniężnej, a będzie ona łagodna. Nastawienie banku centralnego pozostanie akomodacyjne przez dłuższy okres po zainicjowaniu procesu normalizacji.

Ożywienie po ostatniej recesji jest w zaawansowanej fazie, a popyt krajowy wystarczająco silny, by uzasadnić podwyżkę oprocentowania. Taka ewentualność była rozważana na wrześniowym posiedzeniu. Większość członków FOMC uznała jednak, że z decyzją należy jeszcze poczekać. Jedynym oponentem był J. Lacker, prezes oddziału Fedu w Richmond. Optował on za podwyższeniem stóp o 0,25 proc.

W opublikowanych wraz z decyzją projekcjach widać, że większość członków FOMC nadal spodziewa się wzrostu oprocentowania w tym roku, jednak średnia prognoz wysokości podstawowej stopy na koniec 2016 r. została obniżona do 1,4 proc. z 1,6 proc. kwartał wcześniej. Rok później Komitet spodziewa się, że wzrośnie ona do 2,6 proc., a nie 2,9 proc., jak to było w czerwcu.

Wraz z decyzją Fedu, względnie łagodnym przekazem oraz obniżeniem szacunków wysokości stóp w perspektywie najbliższych dwóch lat, rynek znacząco zredukował swoje oczekiwania w tej kwestii. Implikowane prawdopodobieństwo podwyżki w październiku spadło poniżej 20 proc., w grudniu do 40 proc., a wzrost w styczniu wyceniany jest na niewiele ponad 50 proc.

Wstrzymanie ognia przez Fed stwarza warunki do uspokojenia sytuacji na rynkach finansowych, zwiększenia apetytu na ryzyko i stabilniejszego handlu. Wszystko przy założeniu stopniowego ustępowania niepokojów o Chiny, z powodu których de facto Janet Yellen i spółka postanowili dalej przyglądać się sytuacji. Ten strach jest moim zdaniem nieuzasadniony.

Fed położył na szali dużą część swojego autorytetu w imię przesadzonych obaw i tendencji, które obserwujemy nie od tygodni, ale miesięcy. Nie da się nie odnieść wrażenia, że uległ presji Wall Street i podjął decyzję pod wpływem obaw o wznowienie wyprzedaży na giełdach. A była to zdrowa korekta wynikająca ni mniej, nie więcej jak z braku chętnych do kupowania przewartościowanych papierów. Jej późniejsze tłumaczenie obawami o kondycję Państwa Środka jest niczym innym jak dorabianiem historii (brzydko mówiąc „story") do bieżących wydarzeń na rynkach.

Nie od dziś wiadomo, że Chiny hamują. Co więcej, jest to w dużej mierze proces przez chińskie władze sterowany. Partia świadomie dokonuje przeorientowania modelu rozwoju (który się wyczerpał) z opartego na eksporcie i inwestycjach, czyli oszczędności, na generowany w większym stopniu przez konsumpcję (wydatki). Nie na darmo wszak pozwalał na umocnienie juana, który zyskiwał lokalnie nawet do aprecjonującego na świecie dolara, co miało zwiększyć siłę nabywczą Chińczyków oraz spożytkowanie części oszczędności na konsumpcję.

Inna rzecz, że w ostatnim czasie sprawy przybrały zbyt gwałtowny obrót. Wzrost kursu waluty spowodował istne załamanie eksportu (do ujemnych wartości w ujęciu rok do roku w większości miesięcy w 2015 r.) i groźbę spowolnienia PKB poniżej 6 proc. Nie o to władzom w Pekinie wszak chodziło.

Niekorzystne tendencje należało odwrócić. Partia wciąż dysponuje środkami i ma przemożny wpływ na gospodarkę. W sierpniu podjęto odpowiednie działania. Zdewaluowano walutę, obniżono stopy procentowe, zapowiedziano zwiększenie wydatków infrastrukturalnych. Nie ma powodów, by zakładać, że Pekin nie zdoła opanować sytuacji. Przynajmniej w krótkim, jak na analizę procesów gospodarczych, terminie roku czy dwóch lat koniunktura odbije. Chiny nie staną się zarzewiem globalnej recesji i nie wywołają bessy na giełdach. Wspinaczka po ścianie strachu będzie trwać.

Tylko dlaczego nabrać na „story" o Chinach dała się najpotężniejsza instytucja finansowa świata? Odpowiedź brzmi: nie dała. Rodzi się, niestety, smutna refleksja, że Fed po raz kolejny zadziałał pod dyktando graczy z Wall Street (choć na razie bez większego uszczerbku dla Main Street). Znów ogon kręci psem...

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie