– Po wiadomościach – odparła sąsiadka, wpatrując się z napięciem w ekran telewizora.
Zgodnie z przewidywaniami Filipa pierwsza informacja dotyczyła desperata, który przedostał się na dach jednego z warszawskich wieżowców. Filmowany z pokładu krążącego nieopodal helikoptera, niebezpiecznie balansował na samej krawędzi dachu.
– Nie! Nie skoczy – wyszeptała blondynka, ni to do siebie, ni do Filipa.
– Skoczy – oznajmił Filip.
– Założę się, że nie! – upierała się blondynka.
Filip położył na ladzie baru stuzłotowy banknot. Sąsiadka, niemal nie odrywając oczu od ekranu, wydobyła z torebki stuzłotówkę i położyła ją na banknocie Filipa. Desperat skoczył. Blondynka bez słowa posunęła banknoty w kierunku Filipa.
– Nie mogę wziąć tych pieniędzy – powiedział Filip. – Widziałem to już w poprzednim serwisie, przed godziną. Wiedziałem, że skoczył.
– Ja też widziałam tamto wydanie wiadomości – powiedziała blondynka. – Tak mnie ten skok poruszył, że przyszłam tu napić się czegoś. Ale tyle mówi się w kółko, jak to Polak jest mądry po szkodzie, że teraz pomyślałam sobie: jak już raz skoczył, pewnie zrobił sobie jakąś krzywdę, więc w końcu zmądrzał i drugi raz nie skoczy...
MORAŁ: Zdumiewająco wielu ludzi wychodzi z założenia, że jak ktoś upadł raz, drugi raz już nie upadnie.
LOGISTYKA
Mąż zagaduję żonę: – Kochanie moje słodkie! Chodź, wybierzmy się na romantyczny spacer...
– A nie mogłeś kupić tego piwa po drodze z pracy?
MORAŁ: Nie zaniedbuj logistyki. Pilne uzupełnianie niedostatków zaopatrzenia niejednokrotnie wymaga skomplikowanych zabiegów.
INFRASTRUKTURA
– Nie podoba mi się na tej plaży – oznajmił Wiktor. – Ścisk, hałas, jakieś bachory bez przerwy biegają, sypią piaskiem. Chodźmy do naturystów. Tam jest przestronnie i spokojnie.
– Nie ma mowy! – powiedziała stanowczo Adela. – Wstydzę się.
– Kochanie, co ty wygadujesz? Przecież masz świetną figurę, jesteś dorodna kobita, wyglądasz znakomicie...
– Wiem! – ucięła Adela.
– Więc czego się wstydzisz? – dziwił się Wiktor.
– Bo jeszcze wszyscy gotowi pomyśleć, że wyszłam za ciebie dla pieniędzy.
MORAŁ: W biznesie wstydź się tylko wtedy, gdy cokolwiek robisz nie dla pieniędzy. Ale pamiętaj, że niedostatku infrastruktury nie da się nadrobić wartościami niematerialnymi...
KNOW-HOW
Know-how to dosłownie „wiedzieć jak". Czyli: siała baba mak...
Rolnik uprawia truskawki. Z jego polem sąsiaduje obszerny ogród szpitala psychiatrycznego. Zza drutów pracy rolnika przygląda się uważnie pensjonariusz:
– Coo roobisz?
– Uprawiam truskawki.
– Ale coo roobisz?
– Już mówiłem: uprawiam truskawki.
– Ale coo roobisz?
– Nawożę truskawki.
– Ale coo roobisz?
– No, popatrz sam: biorę nawóz i sypię na truskawki.
– Ale coo roobisz?
– Truskawki gnojem posypuję! Nie widzisz, wariacie jeden?
– Noo, my w zakładzie to poosypujemy truskawki cukrem. Ale też wszyscy jesteśmy poorąbani!
MORAŁ: Nie udostępniaj postronnym informacji na temat know-how, bo jeszcze gotowi są wykorzystać je na użytek swojego biznesu.
INVESTOR RELATIONS
Opowiada mąż: – Wiesz, byłem dzisiaj świadkiem osobliwego zdarzenia. Klient kupuje OMO, płaci, natychmiast rozrywa opakowanie, wysypuje jego zawartość na siebie, wali się na podłogę i tarza w proszku. Ekspedientka, oburzona i zdumiona, krzyczy do niego, że chyba zwariował. A on wyjaśnia, że jest OMOseksualistą...
Opowiada żona: – Dzidek był świadkiem takiej sceny. Przychodzi klient i prosi o IXI. Ekspedientka pyta, czy on jest wariat może. A on na to, że nie wariat, ale pedał...
MORAŁ: Co masz do zakomunikowania rynkowi, komunikuj sam. Jak zdasz się na pośredników, nawet sam się nie połapiesz, o co chodzi.
www.andrzejnartowski.pl