W kilku minionych latach fundusze inwestycyjne stały się istotną alternatywą dla lokat bankowych. Obserwowany ostatnio wzrost inflacji, a z nim oczekiwany wzrost oprocentowania lokat mogą nieco zmienić sytuację, ale fundusze na trwałe już zagnieździły się w umysłach Polaków. Jeśli tylko giełdowa koniunktura będzie łaskawa, to liczba osób korzystających z tej formy oszczędzania będzie rosła.
Polacy nadal wprawdzie uważają, że banki są pewniejszą formą przechowywania pieniędzy niż inwestycje na rynku kapitałowym, ale zmiany rynkowe – w tym również coraz więcej niezależnych od banków firm zarządzających, coraz powszechniejsza możliwość inwestowania także poza warszawskim parkietem – ponad wszelką wątpliwość będą powodowały wzrost liczby Polaków zainteresowanych lokowaniem nadwyżek finansowych w funduszach inwestycyjnych.
Sprzyjać temu będzie również, paradoksalnie, coraz gorsza sytuacja od dawna mocno kulejącego polskiego systemu emerytalnego. Znaczące ograniczenie znaczenia OFE spowodowało, że do coraz większej liczby młodszych Polaków zaczyna docierać prawda, iż na państwową emeryturę nie powinni, a nawet nie mogą liczyć. Muszą sami zatroszczyć się o przyszłość. A jeśli tak, muszą jak najwcześniej zacząć odkładać pieniądze. Fundusze inwestycyjne są do tego dobrym instrumentem.
Młodzi chcę przez internet
To istotna nowość. Do tej pory inwestowaniem w fundusze interesowali się przede wszystkim starsi klienci, o ustabilizowanej już kondycji finansowej. Jeśli zaś starsi, to zainteresowani przede wszystkim tradycyjną formą kontaktu, czyli spotkaniami z doradcami. Młodsi preferują inny sposób, czyli internet. A to wymusi na firmach zarządzających przeniesienie znacznej części aktywności właśnie tam. Ta migracja do wirtualnej przestrzeni zostanie też oczywiście wymuszona przyczynami ekonomicznymi, bo stworzenie i utrzymywanie platformy internetowej do zakupu jednostek funduszy inwestycyjnych jest znacznie tańsze niż utrzymywanie armii doradców. Dodatkowym aspektem, który najprawdopodobniej pomoże w rozwoju tego kanału dystrybucji funduszy, będzie dyrektywa MiFID II, która może istotnie zmienić zasady prowadzenia dystrybucji i premiować zdalne kanały dotarcia do klientów.
Oczywiście, ten aspekt odgrywa mniejszą rolę w wypadku TFI należących do grup bankowych, które i tak dysponują siecią placówek w całym kraju, ale jako się rzekło, rośnie na tym rynku znaczenie niezależnych TFI. Trzeba też pamiętać, że w ostatnich latach banki mocno się „kurczą" – tylko w 2016 r. zamknięto w naszym kraju ponad 700 placówek bankowych. Nie ma zresztą wątpliwości, że wobec różnych obciążeń nakładanych na ten sektor banki będą się starały obniżać koszty działalności, więc migracja do internetu klientów zainteresowanych zakupem jednostek uczestnictwa będzie narastała.