Konkretyzacji uległy plany rządu odnośnie do dalszych losów otwartych funduszy emerytalnych, a zatem likwidacji systemu, który powstał na przełomie wieków i w założeniu miał przyczynić się do wypracowania wyższych emerytur uczestników oraz rozwiązać problem zależności systemu emerytalnego od dotacji budżetowych, a tym samym uchronić przed przyszłą katastrofą finanse publiczne i system emerytalny. Jednak oczekiwania wobec OFE się nie spełniły. Ich efektywność inwestycyjna (długoterminowa stopa zwrotu) niewiele różni się od zwykłej waloryzacji składek ZUS, a jednocześnie podlega w krótszych okresach znaczącym wahaniom, co wynika z dużego uzależnienia od koniunktury giełdowej. Realnie najbardziej wygranymi tego systemu okazali się właściciele PTE zarządzających funduszami, czerpiący szczególnie w początkowym okresie ich istnienia wysokie zyski pochodzące z prowizji osiągających nieuzasadnione ekonomicznie wysokie poziomy.
OFE, co jest ich niewątpliwą, chociaż bardzo krótkotrwałą zasługą, pomogły rozwinąć się warszawskiej giełdzie. W ich najlepszych czasach stanowiły coś na kształt dopingu, który jednak zbyt gwałtownie wpływał na sytuację na warszawskim parkiecie. W okresie największych napływów finansowych OFE niczym odkurzacz kupowały, często bez niezbędnej analizy, akcje na GPW, w tym również w IPO. Wśród wielu inwestycji były również te w IPO spółek ukraińskich, gdzie w większości pieniądze polskich emerytów zostały stracone (częściowo zostały one utopione przez te spółki w biznesowo nietrafionych inwestycjach, ale część z nich mogła zostać zdefraudowana). Wpływ OFE na GPW i wyceny spółek na niej notowanych był tak duży, że pojawiły się opinie (również inwestorów zagranicznych), że presja zakupów OFE wyniosła wyceny spółek giełdowych na poziomy istotnie wyższe od ich fundamentalnej wartości. To zjawisko było bardzo niekorzystne dla przyszłych emerytów, gdyż ich pieniądze były lokowane w sposób, który niemal gwarantował w długim terminie utratę części kapitału – w długim terminie sztucznie pompowane wyceny nie mogły się utrzymać i rynek tak czy inaczej dokonałby korekty. Ta korekta nastąpiła w momencie, kiedy rząd PO postanowił przejąć połowę aktywów OFE ulokowanych w obligacjach skarbowych. Wówczas stało się dla rynku jasne, że przyszłość OFE i ich obecność na GPW jest co najmniej wątpliwa. Na fali niepewności wzmaganej oficjalnymi informacjami, że obecny rząd dokończy proces demontażu OFE, giełda zareagowała znaczącymi długotrwałymi spadkami. Jednak po ostatnich informacjach wskazujących, że plany rządu nie zakładają nacjonalizacji akcji spółek notowanych na GPW, a jedynie ich przeniesienie do prywatnych funduszy (czyli de facto ich „prywatyzację" na rzecz ubezpieczonych), rynek odetchnął z ulgą, co widać chociażby po wzroście indeksów. Wydaje się, że sytuacja zmierza ku uspokojeniu i względnej stabilizacji. Nie oznacza to, że na tym etapie można być spokojnym o przyszłość GPW w Warszawie. Potrzebuje ona wsparcia i dopływu nowego kapitału, który będzie inwestowany mniej gwałtownie, nie tak bezrefleksyjnie, i stanowić będzie długoterminowe podstawy stabilnego funkcjonowania.
W obecnych planach rządowych, w tym w programie wicepremiera Morawieckiego, jest wiele elementów, które potencjalnie mogą być z jednej strony wsparciem dla GPW, z drugiej zaś giełda może stać się istotnym źródłem finansowania ich realizacji. Wśród nich jest m.in. planowane wprowadzenie do polskiego systemu prawnego spółek typu REIT, które w założeniach rządowych muszą oprócz spełnienia innych określonych warunków być spółkami notowanymi na GPW w Warszawie. Już teraz widać duże zainteresowanie wśród inwestorów możliwościami inwestowania w tego typu struktury. To z pewnością będzie wspierać również GPW. Ewentualne wykorzystanie rynku kapitałowego do finansowania rozwoju programu mieszkaniowego Mieszkanie+ lub innego dodatkowego programu rozwoju rynku wynajmu mieszkań mogłoby przynieść korzyści zarówno tym programom (większe środki na realizację celów), jak i giełdzie, która zyskałaby kolejny wartościowy obszar inwestycyjny dla inwestorów.
Powyższe, jak i gospodarka dostarczająca stabilnych spółek jako celów inwestycyjnych dla inwestorów krajowych i międzynarodowych stanowią jedną stronę równania, tj. podaż możliwości inwestycyjnych. Drugą jego stroną jest strumień kapitału zasilający rynek i kreujący popyt na aktywa notowane na GPW. Przyjęta koncepcja przekształcenia OFE w prywatne fundusze uspokoiła obawy inwestorów, jednak nadal zbyt mało jest znanych szczegółów odnośnie do tego, jak nowy system będzie działał w długim horyzoncie. Na obecną chwilę, zgodnie z tym co już wiadomo, 75 proc. aktywów OFE trafi na konta przyszłych emerytów w funduszach prywatnych. Jest jednak jeszcze wiele niewiadomych, np. czy transfer obejmie akcje notowane na GPW, czy tylko akcje spółek polskich notowanych na GPW, a jeśli tak, to jak definiowanych: według miejsca prowadzenia biznesu czy miejsca rejestracji? To kluczowe dla postrzegania polskiej giełdy przez inwestorów krajowych i zagranicznych.
Do rozstrzygnięcia pozostaje jeszcze sprawa najważniejsza: w jaki sposób zostanie skonstruowany system prywatnego oszczędzania na emeryturę Polaków? Czy po likwidacji OFE obowiązkowe składki emerytalne będą odprowadzane wyłącznie do ZUS? Taki stan rzeczy pozbawiłby powstałe prywatne fundusze emerytalne nowych środków. To z kolei spowoduje, że bez nowego kapitału GPW w Warszawie ulegać będzie dalszemu osłabieniu i marginalizacji. Wtedy to Frankfurt będzie miejscem, do którego udawać się będą po kapitał polskie firmy, a to raczej mało atrakcyjna perspektywa.