Odkąd w lutym amerykański dolar przestał słabnąć, a od kwietnia wszedł w trend aprecjacji, prawie dwuletnie odreagowanie przeceny walut i aktywów emerging markets (EM) zostało gwałtownie przerwane. Nastąpił powrót do trwającej od 2011 r. relatywnej słabości tych rynków. Do obserwowanych już wcześniej czynników tradycyjnie niekorzystnie oddziałujących na aktywa EM – rosnących stóp procentowych Fedu oraz drożejącej ropy naftowej – dołączył element katalizujący proces ucieczki od ryzyka i wzrostu kosztów finansowania. Aprecjacja kluczowej waluty zadłużenia.
Zahamowało to ponadroczną tendencję umacniania się złotego, doprowadzając (jak na razie) do najpoważniejszej i trwającej najdłużej od trzech lat deprecjacji polskiej waluty. Czynniki lokalne i specyfika poszczególnych walut EM pozwoliły w wiosennej fali przeceny uniknąć (jak w przypadku złotego, afrykańskiego randa, brazylijskiego reala, indyjskiej rupii) lub nie (argentyńskie i meksykańskie peso, turecka lira, forint) spadku kursów do historycznych minimów w relacji do euro. Wszystkie waluty w mniejszym lub większym stopniu straciły na wartości.
Okres skrajnie niekorzystnego dla walut EM, jednoczesnego wzrostu rynkowych stóp procentowych, cen ropy naftowej i dolara wciąż ma miejsce. Nazwijmy go „diabelskim trio". W przeszłości podobne epizody nie trwały szczególnie długo (trzy–dziewięć miesięcy). Zwiastowały koniec fazy ekspansji światowej gospodarki i załamanie rynków (np. w 2000 r.), miały miejsce w połowie cyklu ożywienia (np. 2006 r.). Im ta faza była dłuższa, tym częściej okazywała się preludium do głębszej, globalnej przeceny i późniejszej recesji.
Wliczając stabilizację dolara od lutego do kwietnia, obecna faza diabelskiego tria trwa już pięć miesięcy. A jeśli za jej początek przyjąć drugą połowę kwietnia, ponad trzy miesiące. Jeśli ten niekorzystny dla rynków EM okres wydłuży się na cały III kwartał, z dużym prawdopodobieństwem będzie można mówić, że mamy do czynienia z przypadkiem a la rok 2000. Wysokim ryzykiem załamania cen akcji na świecie i recesji zapewne już w 2019 r.
Jeśli zaś widoczne na początku lipca ustabilizowanie notowań dolara, odreagowanie cen ropy przy jednak dalszym wzroście amerykańskich dwulatek jest oznaką dekompresji wewnątrz tria, a w kolejnych tygodniach nie będziemy już obserwować synchronicznego wzrostu wszystkich trzech aktywów, pojawi się nadzieja na uniknięcie najgorszego. Wzrosną szanse na dłuższe (trwające dwa–trzy kwartały) odbicie złotego i walut EM.