Wykształceni – to wasza wina

Protekcjonizm USA czy wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej to dowody na bunt części społeczeństwa przeciwko postępującej globalizacji, która zostawiła za sobą wiele ofiar.

Publikacja: 24.08.2018 05:00

Marcin Lipka główny ekonomista, Cinkciarz.pl

Marcin Lipka główny ekonomista, Cinkciarz.pl

Foto: materiały prasowe

W większości państw odsetek osób z wyższym wykształceniem stale rośnie i obecnie, według danych OECD, kształtuje się w zakresie od 30 do 50 proc. Co ciekawe, to właśnie w USA i Wielkiej Brytanii jest on jednym z najwyższych (45 proc.), a w Niemczech waha się blisko tej dolnej granicy przedziału dla krajów rozwiniętych. Dlaczego więc to w krajach, gdzie dominują osoby z wyższym wykształceniem, które zwykle są bardziej otwarte na globalizację, rozwinęły się ruchy populistyczne i protekcjonistyczne, a u naszego zachodniego sąsiada cały czas pozostają na marginesie?

Strukturalne błędy

Pierwszym błędem Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii było praktycznie zrezygnowanie z przemysłu. Outsourcing coraz większej liczby operacji do krajów azjatyckich może i przełożył się na zmniejszenie kosztów, ale zwiększał trudności w zarządzaniu zespołem czy wprowadzenie innowacji pochodzących ze stanowisk robotniczych.

Innym elementem zmniejszającym udział przemysłu w tych krajach była kwestia kulturowa. „Prowadzenie za rączkę" przez państwo kłóciło się z ideologią samodzielności i inspirującego sukcesu jednostki. Współpraca pomiędzy uczelniami technicznymi, przedsiębiorstwami, związkami zawodowymi czy instytutami badawczymi praktycznie nie istnieje w USA czy w Wielkiej Brytanii.

Dogmatem wręcz stało się twierdzenie, że na Wyspach czy w Stanach Zjednoczonych trzeba przede wszystkim rozwijać usługi. Do tego są potrzebne osoby wykształcone na uniwersytetach. Te osoby przeniknęły również do struktur rządowych, think-tanków czy przedsiębiorstw, kreując jedyną słuszną teorię powszechnej i pozbawionej wad globalizacji.

W tym całym wyścigu o przekierowywanie wszystkich operacji za granicę zapomniano o tej części społeczeństwa, która nie ma wyższego wykształcenia. Przez lata realne dochody pracowników bez studiów spadały, co zaczęło kreować cichy bunt i radykalizację sceny politycznej. Nie powinniśmy się więc dziwić, że brytyjscy laburzyści flirtują z ideami komunistycznymi, a nośne hasła wymyślone przez UKIP (Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa) i powtarzane przez tabloidy popchnęły Brytyjczyków do opuszczenia UE. Nie powinniśmy być także zaskoczeni, że protekcjonizm zdominował część Stanów Zjednoczonych, gdyż w pewnym momencie musiało dojść do sprzeciwu przeciwko jedynej słusznej ideologii.

A można było zupełnie inaczej

Wielu negatywnym procesom można było zawczasu zapobiec, czego najlepszym dowodem są Niemcy. Odsetek zatrudnionych w przemyśle według raportu OECD „How to make trade work for all" jest u naszego zachodniego sąsiada dwukrotnie wyższy niż na Wyspach czy w USA.

Średnie niemieckie wynagrodzenie pracowników w przemyśle jest o jedną trzecią wyższe niż w Stanach Zjednoczonych, na co zwraca uwagę świetna publikacja Brookings Institution „Skills and Innovation Strategies to Strengthen U.S Manufacturing". Za oceanem naukowców może rozpierać duma, że ich uniwersytety zdominowały rankingi cytowań (nie ma w nim żadnej uczelni wyższej z Niemiec), ale już w przypadku odsetka absolwentów szkół wyższych w kategorii STEM (dyscyplina naukowa, technologia, inżynieria i matematyka) Stany Zjednoczone są na szarym końcu (19 proc.), a Niemcy na szczycie (39 proc.) – według danych OECD.

Niezwykle wysoką konkurencyjność Niemiec na arenie międzynarodowej gwarantuje także przemyślany system edukacji szkolnej oraz ustawicznej. Wczesne określenie kierunku kariery, system praktyk finansowany przez państwo oraz przedsiębiorstwa, ogólnokrajowy model oceny i poprawy kwalifikacji pracowników czy ułatwiona możliwości dostosowania umiejętności do postępu technologicznego powodują, że kapitał ludzki w Niemczech ma bardzo wysoką jakość, chociaż odsetek osób z wyższym wykształceniem w populacji jest relatywnie niski.

Kto jest winny?

Błędy w budowaniu odpowiedniej drogi kariery oraz umiejętności dla osób bez wyższego wykształcenia spadają na barki tych, którzy legitymują się dyplomem uczelni wyższej. To oni kierują systemem edukacji, zarządzają przedsiębiorstwami czy tworzą prawo. Proste zrzucanie winy na osoby zamieszkałe w Rust Belt (Pas Rdzy – tereny przemysłowe USA – wyborcy Donalda Trumpa) tylko będzie zwiększało podziały w amerykańskim społeczeństwie i potęgowało protekcjonizm USA.

Lekcja z Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych może także być dobra dla Polski. Warto mieć na uwadze, że bez odpowiedniego budowania kompetencji osób bez wyższego wykształcenia konkurencyjność całej gospodarki będzie spadać, a ryzyko chaotycznych i nieprzemyślanych wyborów politycznych rosnąć. Negatywne skutki tych procesów mogą być zdecydowanie bardziej dotkliwe w przypadku Polski niż Wielkiej Brytanii czy USA.

Felietony
Trudne relacje
Felietony
Zmiana perspektyw polityki Fedu
Felietony
Pracowita majówka polska
Felietony
Starożytne wskazówki dla współczesnych
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów