Sierpień na rynkach nie był nudny

Rynki lekceważą włoskie zagrożenie, a według mnie jest ono zdecydowanie większe niż tureckie, a może nawet większe niż zagrożenie wojną handlową USA z resztą świata.

Publikacja: 07.09.2018 05:59

Piotr Kuczyński, główny analityk, Dom Inwestycyjny Xelion

Piotr Kuczyński, główny analityk, Dom Inwestycyjny Xelion

Lato na rynkach finansowych nie było w tym roku okresem spokojnym. Było okresem gorącym i to nie tylko jeśli chodzi o temperaturę powietrza. Wydawało się, że większość czynników nie sprzyjała bykom, a jednak w ostatniej dekadzie sierpnia na Wall Street padły nowe rekordy, a WIG20 pokonał poziom 2330 pkt, który bez powodzenia, czterokrotnie, testowany był od kwietnia tego roku.

W Polsce zagrożeniem było to, że rok temu agencja FTSE Russell zapowiedziała przekwalifikowania we wrześniu 2018 (dokładnie 24.09) naszego rynku akcji z koszyka rynków rozwijających się do koszyka rozwiniętych. Z powodu wag Polski w tych koszykach z naszego rynku powinno odpłynąć od 1 do 2 mld zł. Jednak, jak poinformował „Parkiet", kilka polskich spółek ma wejść do indeksu Euro Stoxx 600, co złagodziłoby wpływ tego pierwszego czynnika. W każdym razie szykujące się do zmian fundusze latem prowadziły do gwałtownych zmian kierunku indeksów.

Czynniki niesprzyjające bykom globalnie to przede wszystkim zawirowania w Turcji, gdzie prezydent Erdogan, biorąc pełną władzę w państwie, zatrudnił swojego zięcia jako ministra finansów i skarbu, a bankowi centralnemu zaczął narzucać swoje, dziwaczne, pomysły. Poza tym prezydent USA groził Turcji sankcjami (na import stali je nałożył), żądając wypuszczenia Andrew Brunsona, Amerykanina, pastora, który przebywa w areszcie domowym w Turcji.

W końcu sierpnia sprawa ta nadal była nierozstrzygnięta i groziła poważnymi reperkusjami. Ucieczka kapitałów z Turcji szkodziła przez pewien czas rynkom rozwijającym się na zasadzie obawy o zarażenie ich negatywnym nastawieniem funduszy do rynku tureckiego. W końcu jednak zapanował konsensus: temat turecki jest osobnym przypadkiem, który nie ma nic wspólnego z innymi rynkami rozwijającymi się.

Pozostawał drugi czynnik, czyli mocny dolar. Im jest silniejszy, tym gorzej dla rynków rozwijających się. Właśnie w ostatniej dekadzie sierpnia dolar zaczął tracić, co bardzo pomagało giełdom rynków rozwijających się we wzrostowej korekcie. Oprócz normalnej mechaniki rynku (chęci zrealizowania części zysków z krótkich pozycji na parze EUR/USD) wzrostowi kursu dolara pomagała dwa preteksty.

Po pierwsze, Donald Trump wypowiadał się bardzo negatywnie na temat polityki monetarnej Fedu, twierdząc, że podnoszenie stóp szkodzi gospodarce. Było to bardzo zbliżone do tego, co twierdzi na temat podnoszenia stóp prezydent Erdogan, ale USA to nie Turcja i bajanie prezydenta nie ma i nie będzie miało wpływu na decyzje Fedu.

Drugim pretekstem były wypowiedzi Jerome'a Powella, szefa Rezerwy Federalnej, podczas sympozjum Fedu w Jackson Hole. To wystąpienie jest mocno obserwowane, bo często Fed wykorzystuje okazję, żeby przedstawić swoje plany. Szef Fedu dosłownie niczym nie zaskoczył, co jednak w zupełności wystarczyło rynkom finansowym. Czasem tak jest, że rynek reaguje mało sensownie lub nadmiernie. To był jeden z takich przypadków.

Bykom w sierpniu pomagała informacja o tym, że właśnie w końcu sierpniu mają się rozpocząć rozmowy chińsko-amerykańskie (na niskim stopniu) w sprawie handlu między Chinami i USA. Co prawda dwudniowe rozmowy (na niskim szczeblu) nie przyniosły żadnych rozwiązań, ale inwestorzy założyli (słusznie), że jest to tylko przygrywka do poważnych rozmów, które mają zakończyć się do listopada (przed wyborami do Kongresu?).

Czy z tego wynika, że koniec lata (wrzesień to kalendarzowo część lata) będzie dla giełd korzystny? Może tak być, o ile nie pojawią się czynniki, które szybko popsują nastroje. Zagrożeniem jest na przykład to, że rozmowy chińsko-amerykańskie zejdą na manowce, co wystraszy globalnie inwestorów, bo rozpęta się prawdziwa wojna handlowa.

Może się też znowu zacząć umacniać dolar. Kurs EUR/USD jest według mnie zbyt wysoki, bo rynek nie bierze pod uwagę włoskiego zagrożenia. Włosi dają sygnały, że mają zamiar nieprzestrzegać reguł budżetowych Unii. Ich wicepremier i minister spraw wewnętrznych, a jednocześnie szef Ligi, ugrupowania tworzącego rząd z Ruchem Pięciu Gwiazd, Matteo Salvini, powiedział niedawno: „Żądam rozważenia miliardów, które Włochy ślą do Brukseli. Czas już zaprzestać finansowania bezużytecznego tworu"...

Rynki lekceważą włoskie zagrożenie, a według mnie jest ono zdecydowanie większe niż tureckie, a może nawet większe niż zagrożenie wojną handlową USA z resztą świata (szczególnie z Chinami). Nie wiem tylko, czy jest większe niż rosyjskie. Kolejne sankcje nakładane na Rosję przez USA stawiają ją w roli przysłowiowego „szczura zagonionego do kąta". A taki szczur to bardzo groźne stworzenie...

Piotr Kuczyński główny analityk, DI Xelion

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie