Powoli zaczyna się dzielenie skóry na niedźwiedziu, czyli próba wskazania tych, którzy na samochodach elektrycznych na baterię zarobią. Tylko w przypadku producentów samochodów w grę potencjalnie wchodzi ponad 500 firm, z których zdecydowana większość działa w Chinach. A przecież są jeszcze dostawcy i dostawcy tych dostawców.
W pewnym uproszczeniu świat dzieli się na tych, którzy wierzą w przyszłość elektryków, na sceptyków wróżących długie życie samochodów z silnikami spalinowymi i wietrzących klapę zeroemisyjnych aut oraz na tych, którzy są gdzieś obok.
Liczby, a przynajmniej ich część, są po stronie sceptyków. Aż siedem lat było potrzebne na to, by pierwsze 4 miliony samochodów elektrycznych (tych w 100 proc. na baterię, czyli BEV, i tych hybrydowych z wtyczką, czyli PHEV) znalazły nabywców. Sprzedaż BEV i PHEV stanowi nikły procent popytu na auta nie tylko w Europie i USA, ale nawet w Chinach, które są największym światowym rynkiem tego typu pojazdów.
Ale te same liczby pokazują, że czwarty milion elektryków nabywców znalazł w sześć miesięcy. Inne liczby przemawiają także na rzecz entuzjastów. Ot, choćby ciągły spadek cen baterii, którego konsekwencją jest systematyczny spadek kosztów wytworzenia samochodu elektrycznego. Do tego auta mają coraz większe zasięgi, jest coraz więcej modeli do kupienia (tak, na razie to głównie góra średniej póki i wyżej, a więc auta, których rodzimi Kowalscy, Nowakowie i Woźniakowie ze względu na poziom zarobków nie kupią i zamiast elektryków wybiorą sprowadzane z Zachodu używane diesle niespełniające normy Euro5) i – co ważne – powoli, ale systematycznie rośnie i zagęszcza się sieć publicznie dostępnych stacji ładowania. We wszystkim do ideału jeszcze daleko, ale postęp trudno ignorować.
Analitycy Sanford C. Bernstein & Co. twierdzą, że w 2050 r. rynek baterii używanych w samochodach elektrycznych, elektrycznych autobusach i ciężarówkach, a także do magazynowania energii produkowanej przez odnawialne źródła energii, wart będzie 500 mld dolarów rocznie, czyli dziesięć razy więcej niż dziś.