Koreańska gospodarka rusza na południe

Od jakiegoś czasu widać, że zależna od eksportu gospodarka Korei Południowej łapie zadyszkę.

Publikacja: 07.12.2018 05:00

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Nagłówki depesz agencji prasowych nie niosą dobrych informacji o stanie południowokoreańskiej gospodarki. Kluczowe wskaźniki czwartej co do wielkości gospodarki Azji ruszyły na południe i ich poziomy są na wieloletnich minimach. Mimo to Hong Nam-ki, nowy minister finansów, twierdzi, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by mówić o kryzysie czy recesji.

21 lat temu od Korei Południowej zaczął się jeden z największych kryzysów światowej gospodarki. Krach koreańskich czeboli szybko rozlał się na inne kraje regionu, a jego gaszenie zajęło międzynarodowym instytucjom finansowym wiele miesięcy. Po kryzysie południowokoreańska gospodarka ruszyła z kopyta i, co ważne, stała się jednym z liderów innowacyjności. Dotyczy to zwłaszcza branży technologicznej, w której takie firmy jak Samsung, LG czy SK Hynix znalazły się w gronie głównych światowych graczy.

Od jakiegoś czasu widać, że zależna od eksportu gospodarka Korei Południowej łapie zadyszkę. Rząd stara się sprostać wyzwaniom, począwszy od bezrobocia młodzieży po dług gospodarstw domowych i potencjalny wpływ wojny handlowej USA–Chiny na gospodarkę Korei.

– Gospodarka jest poniżej pełnych możliwości wzrostu, ale nie można mówić, że jest w recesji i kryzysie – to zdanie wypowiedziane przez Hong Nam-kiego, wybijały w depeszach wszystkie agencje prasowe.

Wypowiedź nie była przypadkowa. W III kwartale wzrost gospodarczy wyniósł 2 proc. i był niższy nie tylko od ubiegłorocznego (2,8 proc.), ale także od oczekiwań ekonomistów (2,2 proc.). Za słabszym wzrostem stoją takie kluczowe wskaźniki, jak sprzedaż przemysłu, wykorzystanie mocy produkcyjnych i inwestycje, a także zdolność do tworzenia nowych miejsc pracy.

Po dziewięciu miesiącach roku produkcja przemysłowa była niższa niż rok wcześniej. W przypadku wielkich firm spadek wyniósł 0,4 proc., a w przypadku małych i średnich firm aż 4,3 proc. W sumie spadek produkcji wynosił 1,5 proc. i był najwyższy od 2009 r., podczas gdy w samym środku globalnego kryzysu gospodarczego południowokoreańska produkcja przemysłowa spadła o 5,6 proc.

Podział na wielkie korporacje oraz małe i średnie firmy nie oddaje w pełni obrazu tego, co się stało. Spośród głównych branż jedynie produkcja półprzewodników i związanych z elektroniką komponentów wzrosła. Takie istotne dla gospodarki działy jak motoryzacja i przemysł stoczniowy nie odnotowały wzrostu. Gdyby wyłączyć 10-proc. wzrost produkcji półprzewodników i komponentów elektronicznych, spadek koreańskiej produkcji przemysłowej w pierwszych trzech kwartałach wyniósłby 3,9 proc. To najgorszy tak liczony wskaźnik od 2009 r., gdy odnotowano jego spadek o 13,9 proc.

Spadek produkcji znajduje odzwierciedlenie w wykorzystaniu mocy produkcyjnych. Po dziewięciu miesiącach roku wskaźnik ten wynosił 72,8 proc. i był na poziomie najniższym od 1998 r., czyli kryzysu azjatyckiego, gdy spadł do 66,8 proc. Pocieszeniem może być to, że poziom wykorzystania mocy produkcyjnych nie zmienił się w porównaniu z 2017 r. Ale to z kolei oznacza, że drugi rok z rzędu gospodarka pracuje na zredukowanych mocach.

Spadają też nakłady inwestycyjne przemysłu. W porównaniu z tym samym okresem ub.r. były o około 20 proc. niższe. Według koreańskiego banku centralnego zmniejsza się też zdolność przemysłu do tworzenia nowych miejsc pracy. Zjazd tego wskaźnika trwa od 2014 r. Początkowo było to tłumaczone automatyzacją i robotyzacją produkcji. Jako przyczynę tegorocznego spadku wskazuje się propracowniczą politykę rządu: podniesienie płacy minimalnej, co miało na celu zniwelowanie różnic w poziomie życia, i skrócenie maksymalnego czasu pracy z 68 do 52 godzin.

– Przyszły rok może być wyraźnie trudniejszy niż ten – twierdzi nowy południowokoreański minister finansów. I pewnie się nie myli. To, w jakim stopniu będzie trudniejszy, zależy teraz m.in. od jego decyzji. Na razie zapowiada, że będzie dążył do stworzenia większej liczby miejsc pracy w sektorze usług, i podkreśla znaczenie wspierania przez państwo startupów oraz dążenia do deregulacji gospodarki. Jednocześnie podkreśla potrzebę kontynuowania polityki mającej na celu zwiększenie płac i szybsze zniwelowanie różnic w poziomie zamożności. Obserwowanie skuteczności już zapowiedzianych działań i tych, które – być może – jeszcze zostaną ogłoszone, będzie bez wątpienia ciekawą lekcją.

Felietony
Jaka przyszłość rynków kapitałowych
Felietony
Ten rok powinien przynieść spadek rentowności
Felietony
Droga do różnorodności
Felietony
Atrakcyjność inwestycyjna krajów azjatyckich
Felietony
Dlaczego łańcuchy dostaw mogą być zmorą dyrektora finansowego?
Felietony
Obowiązek, moda czy nowy język biznesu?