Powszechnie się przyjęło, że rozwój ekonomiczny musi być skorelowany z rozwojem rynku kapitałowego. Że giełda jest motorem rozwoju gospodarki, a zwłaszcza tej najbardziej innowacyjnej części. Że dzisiejsza gospodarka rynkowa nie może funkcjonować bez giełdy. Warto jednak się zastanowić, czy te oczywiste oczywistości są wciąż prawdziwe.
Powodem do moich rozważań był udział w środowej dyskusji panelowej „Bez sprawnego rynku kapitałowego nie będzie silnej gospodarki. Jak ożywić giełdę i przekonać Polaków do inwestowania?" w ramach organizowanego przez „Parkiet" i „Rzeczpospolitą" Kongresu Gospodarczego „Perspektywy dla Polski". Ciekawe, że pierwsza część tytułu dyskusji nie zawierała znaku zapytania – została przedstawiona jako aksjomat.
Tymczasem nawet pobieżna analiza danych statystycznych za ostatnich pięć lat wskazuje, że mamy silną gospodarkę bez sprawnego rynku kapitałowego. W tym czasie wzrost PKB osiągnął około 20 proc., a jednocześnie główny indeks giełdowy WIG wzrósł o 8,52 proc., co w porównaniu np. z pięcioletnią lokatą bankową wygląda bardzo słabo. Warto dodać, że indeks ten niekoniecznie najlepiej oddaje nastroje na rynku (np. WIG20 spadł w tym czasie o 9,55 proc.), ale metodologicznie nadaje się lepiej do porównania, gdyż obejmuje nie tylko zamianę kursów, ale także wypłacone dywidendy.
Liczba spółek wprawdzie w tym okresie wzrosła o prawie 5 proc., ale średnia wartość spadła, gdyż mieliśmy kilkadziesiąt delistingów, które wprawdzie liczbowo zostały zastąpione debiutami, ale z reguły rynek opuszczają spółki duże, a przychodzą małe. Zamiast pozyskiwania kapitału od inwestorów spółki oddają zyski akcjonariuszom (co samo w sobie nie jest złym zjawiskiem, ale jego skala powoduje, że spółkom giełdowym trudniej jest finansować rozwój z zatrzymanych zysków niż niegiełdowym). Powyższe czynniki spowodowały, że w rozpatrywanym okresie kapitalizacja spółek krajowych spadła o 4,5 proc.
Jak w takim razie możemy wyjaśnić tę rozbieżność między dynamicznym rozwojem gospodarczym a jednoczesnym „zwojem" giełdy? Pierwszym wyjaśnieniem może być stosunkowo krótki okres badania – pięć lat nie musi o niczym przesądzać. Kłopot polega na tym, że analiza dłuższego okresu wstecz nie prowadzi do innych wniosków. Podobnie próba wybiegnięcia w przyszłość – przewidywane spowolnienie gospodarcze prawdopodobnie nie będzie tak poważne jak wcześniejsze spowolnienie giełdy ani nie widać nadchodzącej fali IPO czy też popytu inwestorów. Szumnie przedstawiany projekt PPK po przełożeniu na czystą matematykę nie daje podstaw do oczekiwania nowego silnego impulsu popytowego – dobrze będzie, jeśli środków tych wystarczy na odebranie podaży kreowanej przez OFE.