Dla spółki giełdowej to olbrzymia komplikacja pod względem organizacyjnym, komunikacyjnym i komplajansowym. A dla samych zainteresowanych to jeszcze większe wyzwanie, im są uczciwsi, tym trudniejsze – bo wówczas tym bardziej niespodziewane.
Kolejne dni przynoszą coraz to nowe doniesienia o zatrzymaniach. Najczęściej chodzi o byłych prezesów dużych spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa, oskarżanych o niekorzystne rozporządzenie mieniem, ale niekiedy też o obecnych prezesów małych spółek prywatnych, którzy mieli pecha zaangażować się w transakcje, które zostały uznane za zbyt korzystne.
Czyli zasadniczo każdy powinien się mieć na baczności. Do grupy największego ryzyka zaliczyłbym – poza wskazanymi powyżej – także obecnych członków zarządów (którzy wszakże w każdej chwili mogą się okazać byłymi) oraz obecnych lub byłych członków rad nadzorczych (a zwłaszcza komitetów audytu) – wprawdzie dotychczas takie sytuacje nie miały miejsca, ale jestem przekonany, że każde podejrzenie nadużycia łatwo powiązać z podejrzeniem braku odpowiedniego nadzoru ze strony organów korporacyjnych.
Jak ma się zachować w momencie aresztowania człowiek, który nie ma sobie nic do zarzucenia, a zatem nie jest przygotowany na taką ewentualność? Przecież nie ma wynajętego adwokata, nie ma w spółce specjalistów od prawa karnego (bo niby po co miałby mieć?), zupełnie nie wie, jak się zachować. Jak zweryfikować tożsamość osób dobijających się do drzwi? Do kogo zadzwonić? Jak rozpoznać prawdziwość postanowienia o zatrzymaniu? Jakie prawa przysługują i jak można je wyegzekwować? Jak się zachowywać wobec „gości"? Jak wytłumaczyć wszystko najbliższym? Jak się spakować? Jak się zachować, gdyby akurat przejechała telewizja?
A jak ma się zachować w takiej sytuacji emitent? Nawet jeśli sprawa dotyczy byłych władz, to i tak stawia to spółkę w skrajnie negatywnym świetle, zwłaszcza w przypadku poważnego udziału akcjonariuszy czy kontrahentów zagranicznych, dla których zatrzymanie jest działaniem stosowanym w sytuacjach ekstremalnych, powiązanych z najważniejszymi przestępstwami. Bo jeśli doszło do „szkód wielkich rozmiarów", to gdzie był nadzór wewnętrzny, gdzie komitet audytu, jak (nie) funkcjonowały procedury? Zasadniczo dla uspokojenia interesariuszy spółka powinna niezwłocznie opublikować komunikat informujący o tym, że stosowne procedury zostały uszczelnione, że wszystko jest pod kontrolą, że w przyszłości nie będzie mogło dojść do podobnego nadużycia.