Zwrot w polityce pieniężnej amerykańskiej Rezerwy Federalnej, który symbolicznie zapoczątkowało wystąpienie J. Powella w Nowym Jorku 28 listopada ub.r. („stopy bliskie poziomu neutralnego"), choć wywołał silny, 50-punktowy spadek rentowności dziesięcioletnich obligacji, nie przyczynił się do osłabienia dolara. Indeks waluty USA jest dziś tam, gdzie był pod koniec listopada. W ślad za Fedem z restrykcyjnego nastawiania wycofywać się bowiem zaczęły inne banki centralne. W wycenach innych walut nie miał okazji ujawnić się – zazwyczaj pozytywny – efekt zwiększonej różnicy w oczekiwanych stopach procentowych.
Omawiana zmiana uwarunkowań rynkowych, a mianowicie przejście z zapowiedzi podwyżek do dyskontowania obniżek stóp procentowych w wielu krajach Azji i Europy, ma moim zdaniem trwały charakter. Fakt, że coraz dobitniej słychać gołębie głosy zaczyna przypominać nieodległe przecież czasy, gdy niemal każdy bank centralny świata swoimi decyzjami, prognozami i tonem przekazu (forward guidance) robił wszystko, by przypadkiem nie umocnić waluty. Taki skutek szybko uwidoczniłby się zapewne na wykresie dolara, gdyby Fed zdecydował się dalej podnosić stopy procentowe.
Ale na to się nie zanosi. Niedawny wywiad ważnego przedstawiciela Fedu J. Williamsa sugeruje wręcz nasilenie gołębich tonów. Wiceprezes Fedu jest zdania, że stopy w USA są obecnie na odpowiednim poziomie, a potrzeba ich podniesienia zaszłaby dopiero, gdyby perspektywy inflacji albo wzrostu gospodarczego przesunęły się istotnie w kierunku wyższych odczytów. Williams sugeruje ponadto, że wysokość sumy bilansowej, czyli wartość aktywów widniejących na rachunkach banku, może pozostać wyższa, niż sądzono. To sugestia, że prowadzony od 1,5 roku proces redukcji bilansu, mógłby zostać zatrzymany wcześniej, niż spodziewa się tego rynek.
Wycofywanie się z zamierzeń dotyczących przyszłych podwyżek oprocentowania widać w krajach Azji. To też wynik obaw o kondycję gospodarki Chin oraz działań tamtejszych władz monetarnych. W styczniu Ludowy Bank Chin po raz kolejny obciął stopy rezerw obowiązkowych banków. Ekonomiści się spodziewają, że w tym roku dojdzie do następnych redukcji. Spekuluje się nawet o obniżce głównej stopy procentowej, choć taki ruch rozpatrywany jest jako wyjście ostateczne z uwagi na to, że mogłoby to doprowadzić do osłabienia juana, czego Pekin chce uniknąć w trakcie toczących się rozmów handlowych z USA.
O możliwości zwiększenia akomodacyjności polityki pieniężnej mówił ostatnio prezes Banku Japonii H. Kuroda, choć podczas ubiegłorocznych posiedzeń banku toczyły się żywe dyskusje wokół kwestii związanych z wadami dodruku pieniędzy.