Gram wart 95 euro

Patrząc na kurs akcji producentów samochodów, dla których europejski rynek jest ważny, można odnieść wrażenie, że potencjalna unijna kara jest wliczona w wycenę

Publikacja: 07.05.2019 05:00

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Nawet 34 mld euro kar mogą łącznie zapłacić producenci samochodów za to, że sprzedawane przez nich w Unii Europejskiej auta emitują zbyt dużo CO2. To pesymistyczna prognoza. W branży motoryzacyjnej trwają działania, których celem jest zmniejszenie potencjalnych kar.

Zgodnie z przyjętymi przez Brukselę celami do 2021 r. sprzedawane w krajach UE nowe auto powinno emitować średnio 95 g CO2 na kilometr. Z danych firmy JATO Dynamics wynika, że w ub.r. średnia emisja CO2 przez nowy samochód sprzedany w jednym z 23 analizowanych europejskich państw wynosiła 120,5 g/km wobec 118,1 g/km w 2017 r. W Polsce było to odpowiednio 128,3 g/km i 126,4 g/km. Większy poziom wskaźnika był tylko w Szwajcarii i Niemczech. Dotyczące całej Unii dane Europejskiej Agencji Środowiska (EEA) za 2017 r. mówią o emisji 118,5 g/km. Tym samym europejski cel 95 gr/km oddala się, zamiast się przybliżać.

Odwrót zaczął się w 2017 r. Wówczas emisja w krajach monitorowanych przez JATO wzrosła o 0,3 g/km, a w całej Unii – według danych EEA – o 0,4 proc. Powodem wzrostu był spowodowany dieselgate spadek sprzedaży diesli oraz systematycznie rosnąca sprzedaż SUV. W ub.r. nie było inaczej. Sprzedaż nowych diesli spadła (o 18,3 proc. w porównaniu z 2017 r.) i rósł popyt na SUV. Jak wylicza EEA, aktualnie produkowane auta z silnikiem benzynowym emitują 10–40 proc. więcej CO2 niż takie same samochody z silnikiem Diesla. Z kolei aerodynamika SUV jest gorsza niż w samochodach z nadwoziem typu hatchback czy sedan. To sprawia, że więcej palą, a co za tym idzie – emitują więcej dwutlenku węgla.

Sprzedaż samochodów elektrycznych (EV) – i tych na baterię (BEV), i hybrydowych zasilanych z gniazdka (PHEV) – w Europie co prawda w ub.r. wzrosła (o 38,2 proc.), ale nie na tyle, by średnia emisja CO2 spadła. Samochody elektryczne stanowiły bowiem 5,8 proc. całkowitej ubiegłorocznej sprzedaży (rok wcześniej – 4,3 proc.), a zeroemisyjne BEV jednie 2 proc. (1,5 proc.). W przeliczeniu na sztuki było to odpowiednio 302 tys. i 150 tys. aut.

Zgodnie z unijnym prawem za każdy gram powyżej 95 g/km producent ma zapłacić 95 euro kary. W przypadku średniej emisji na poziomie 110 g/km i sprzedaży 1 mln aut kara wyniesie 1 mln 425 mln euro. Należy jednak pamiętać, że 95 g/km to średnia dla całego rynku. Każdy producent ma ustalone własne cele. W przypadku Fiata jest to 91,8 g/km, bo firma produkuje głównie mniejsze samochody, a te emitują mniej CO2. Z kolei Daimler ma cel ustalony na poziomie 102,8 g/km.

Patrząc na kurs akcji producentów samochodów, dla których europejski rynek jest ważny, można odnieść wrażenie, że potencjalna unijna kara jest wliczona w wycenę. Informacje o wzroście poziomu emisji CO2 w 2018 r. nie zrobiły na inwestorach większego wrażenia. Za to wiadomość, że Fiat Chrysler uzgodnił z Teslą, że w Europie BEV amerykańskiego producenta wliczane będą do floty aut amerykańsko-włoskiego koncernu, spowodowała wzrost kursu akcji Fiata. Dopuszczalna prawem sztuczka sprawia bowiem, że koncern, wnosząc na rzecz Tesli opłaty za przysługę – ich wysokości nie ujawniono, analitycy szacują je na grube setki milionów dolarów – prawdopodobnie uniknie unijnej kary, której wysokość szacowana była przez analityków na ok. 2 mld euro.

Zamiast szukać tricków, koreańska Kia po prostu chce zwiększyć sprzedaż elektryków w Europie. Firma, która dziś na Starym Kontynencie oferuje jeden model BEV – mały corssover Soul, którego cena w Niemczech zaczyna się od 34 tys. euro – nie wyklucza wprowadzenia do sprzedaży kolejnych modeli. Jak wylicza Emilio Herrera, dyrektor ds. operacyjnych Kii w Europie, firma uniknie kary, gdy w 2021 r. sprzeda w krajach Unii 32 tys. elektryków (w ub.r. sprzedała 6,6 tys.). Pan Herrera uważa, że jest to możliwe, a ewentualną barierą będzie podaż, a nie popyt. Według analityków PA Consulting średnia emisja CO2 z aut Kii w 2021 r. wyniesie 96,1 g/km (dziś jest to 122 g/km). Tymczasem obligatoryjny cel dla firmy wynosi 94 g/km.

Ford stawia na PHEV i zapowiada nowe modele aut z tym rodzajem napędu. Producent w przyszłym roku chce rozpocząć w Europie sprzedaż pierwszego w pełni elektrycznego SUV, a na 2021 r. zapowiada kolejne modele BEV. Ford jest przekonany, że i jemu uda się uniknąć unijnych kar.

Także niemieccy producenci, w tym grupa Volkswagen, zapowiadają elektryczną ofensywę, która ma zmienić strukturę sprzedaży aut. Ofensywa VW ma się zacząć w 2020 r. Wówczas grupa ma wprowadzić na rynek szereg aut różnych marek wykorzystujących opracowaną przez koncern platformę MEB. Dzięki MEB ma zostać osiągnięty efekt skali umożliwiający oferowanie BEV w cenie porównywalnej do diesli.

To, czy stawiającym na zmianę struktury sprzedaży producentom uda się osiągnąć unijne cele, zależy od klientów. A ci nie są skorzy płacić wyraźnie więcej za auto, którego zasięg na jednym ładowaniu jest mocno ograniczony. Na cenę wpływ mają producenci (jest pochodną kosztów i marż) i w niektórych krajach – poprzez oferowanie ulg – rządy. Zasięg jest w rękach naukowców i inżynierów zatrudnionych przez producentów baterii.

Felietony
Jaka przyszłość rynków kapitałowych
Felietony
Ten rok powinien przynieść spadek rentowności
Felietony
Droga do różnorodności
Felietony
Atrakcyjność inwestycyjna krajów azjatyckich
Felietony
Dlaczego łańcuchy dostaw mogą być zmorą dyrektora finansowego?
Felietony
Obowiązek, moda czy nowy język biznesu?