Niestety, zmiany regulacyjne, zmiany w rozumieniu wcześniejszych przepisów oraz zmiany w samych spółkach i w zasadach badania przez biegłych rewidentów powodują, że przy pracach nad każdym raportem odkrywają się coraz to nowe otchłanie niepewności.
Pierwszy z wielu problemów dotyczy analizy cenotwórczości informacji zawartych w raporcie rocznym. Należy założyć, że raport roczny jest ważny dla inwestorów, a jeśli tak, to zawarte są tam informacje ważne dla inwestorów, czyli takie, które powinny być niezwłocznie opublikowane. Niezwłocznie, a zatem nie w raporcie rocznym, tylko w momencie, kiedy te dane powstały w spółce. A kiedy one powstały? Po zamknięciu ksiąg za poprzedni rok? Po zebraniu danych od spółek zależnych? Po podpisaniu sprawozdania finansowego? Po pierwszych dyskusjach z biegłym? Po reakcji spółki na ewentualne zalecenia biegłego? Po uzyskaniu opinii biegłego?
Odpowiedź jest bardzo prosta: „to zależy". Zależy od tak wielu czynników, że nie da się uniwersalnie stwierdzić, kiedy i o czym trzeba informować inwestorów. Zależy od samych wyników, od specyfiki spółki, od prawdopodobieństwa zmian na etapie badania przez biegłego i od oczekiwań inwestorów (będących często pochodną sposobu raportowania podobnych spółek). Warto przy tym nadmienić, że w percepcji odbiorców informacji taki raport będzie najczęściej postrzegany jako spóźniony, a jednocześnie przedwczesna publikacja może powodować niepotrzebny szum informacyjny i zarzuty o manipulację.
Emitent musi zatem podjąć sporo bardzo ważnych i trudnych decyzji, w tym tę kluczową – czy i kiedy publikować szacunkowe dane finansowe. Kiedy może je uznać za na tyle pewne i precyzyjne, aby się nimi podzielić z inwestorami? I czy w ogóle powinien to robić? Bo można przecież uznać, że jeśli szacowane wyniki są zgodne z oczekiwaniami rynku, to nie ma sensu puszczać dodatkowego raportu. Z drugiej jednak strony jakiś racjonalny inwestor może się poczuć wprowadzony w błąd brakiem takiego raportu, bo przecież nie będzie wiedział, czy brak publikacji wynika z osiągnięcia rezultatów zgodnych z oczekiwaniami, czy też z faktu, że rezultaty te nie zostały jeszcze policzone.
Najważniejsze jest jednak nie tyle zidentyfikowanie i opublikowanie finansowej informacji poufnej w określonym czasie, ile zapewnienie, że inwestorzy nie zostaną pokrzywdzeni wykorzystaniem tej informacji przez osoby mające do niej dostęp. Prawdziwy problem pojawi się zatem wówczas, kiedy w czasie prac nad raportem rocznym dojdzie do podejrzanych ruchów na kursie akcji spółki. Jeśli wtedy emitent stosownie nie zareaguje (analiza i ewentualna publikacja informacji ważnych dla inwestorów oraz identyfikacja osób mających do nich dostęp), a rzeczywiście zmiana kursu miałaby związek z wykorzystaniem nieopublikowanych informacji, to sytuacja staje się dramatyczna.