Zamieszanie z pamięciami

W przypadku komputerów, jak i smartfonów, wydłużył się średni czas między zakupem a wymianą sprzętu na nowy.

Publikacja: 16.07.2019 05:00

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Jeszcze w czerwcu scenariusz dla rynku pamięci wykorzystywanych w serwerach, komputerach, smartfonach i innych urządzeniach elektronicznych wydawał się być niezbyt skomplikowany: jeszcze kilka miesięcy bolesnego dla producentów spadku cen, a potem odbicie. Niespodziewanie sprawy skomplikowały się w lipcu.

Na początku lipca Japonia głosiła, że eksport do Korei dwóch substancji chemicznych wykorzystywanych do produkcji pamięci DRAM i i szybkich pamięci NAND – jedna służy do przenoszenia wzoru obwodu na podłoże półprzewodnikowe, a druga to gaz trawiący potrzebny do produkcji półprzewodników – wymagać będzie specjalnych pozwoleń. Na uzyskanie takiego pozwolenia japoński producent musi poczekać około trzech miesięcy. Wprowadzenie restrykcji handlowych to uboczny efekt załamania się rozmów japońsko-koreańskich w sprawie odszkodowań związanych z II wojną światową.

Japonia uderzyła w czułe miejsce. Koreański Samsung Electronic i SK Hynix są największymi światowymi producentami pamięci. Ich łączny udział w globalnym rynku wynosi około 70 proc. w przypadku DRAM i około 50 proc. dla NAND. Z danych Korea International Trade Association wynika, że w pierwszych pięciu miesiącach tego roku w Japonii koreańscy producenci pamięci kupili odpowiednio 44 proc. i 90 proc. objętych restrykcjami substancji. Znalezienie alternatywnych dostawców może być trudne. Japonia odpowiada odpowiednio za 70 proc. i 90 proc. światowej produkcji tych substancji. Na dodatek – według japońskich mediów – wszystko wskazuje na to, że ani Samsung, ani SK Hynix nie mają na tyle dużych zapasów tych chemikaliów, by bezboleśnie przejść przez ewentualne zakłócenia w dostawach. Mają natomiast zapasy niesprzedanych pamięci.

Na problemach koreańskich producentów skorzystać mogą ich zagraniczni konkurenci. W przypadku DRAM jest to przede wszystkim amerykański Micron, a NAND – japońska Toshiba i amerykański Western Digital.

Potencjalnie istnieje jednak ryzyko, że japońskie restrykcje uderzą nie tylko w koreańskich producentów, ale także w ich zagranicznych klientów. Są wśród nich m.in. producenci smartfonów, tacy jak Apple i Huawei, producenci komputerów, tacy jak HP i Lenovo, a także japońscy producenci telewizorów Sony i Panasonic.

Rynek wydaje się nie wierzyć w czarny scenariusz. Ceny pamięci nie zareagowały na informacje o potencjalnych turbulencjach w produkcji DRAM i NAND. W pierwszych dniach lipca w transakcjach natychmiastowych kontynuowały trend spadkowy.

Trwający od końca 2018 r. spadek cen pamięci spowodowany jest mniejszym popytem zarówno na komputery, jak i smartfony. W jego tle jest też wojna handlowa USA i Chin, która w ub.r. skłoniła chińskich producentów wyrobów elektronicznych do zwiększonych zakupów na zapas, a w tym roku – m.in. w wyniku wpisania Huawei na tzw. czarną listę – do ograniczenia zakupów.

Do tego, że sprzedaż komputerów spada, już się przez kilka lat przyzwyczailiśmy. Ale spadek sprzedaży, a co za tym idzie produkcji smartfonów, to w sumie nowość. Jak zauważa w tegorocznej edycji swego raportu „2019 Internet Trends Report" Mary Meeker, ponad połowa ludzi na świecie ma już dostęp do internetu i zbliżamy się do momentu, w którym osiągnięte zostanie nasycenie. Mary Meeker twierdzi też, że spadek sprzedaży smartfonów, które dla setek milionów ludzi są pierwszym i jedynym urządzeniem umożliwiającym dostęp do internetu, to pochodna owego zbliżającego się nasycenia.

Inni badacze zwracają uwagę, że zarówno w przypadku komputerów, jak i smartfonów wydłużył się średni czas między zakupem a wymianą sprzętu na nowy. Ani biznes, ani większość konsumentów nie ma motywacji, by zmieniać sprzęt na nowy. Co prawda nowe modele smartfonów mają bardziej wydajne procesory, szybsze pamięci i zazwyczaj lepsze kamery, ale te, których używamy od roku czy dwóch, są już na tyle dobre, że spokojnie mogą posłużyć jeszcze przez jakiś czas, o ile wcześniej nie ulegną fizycznemu zniszczeniu. W efekcie – jak twierdzą analitycy Morgan Stanley – od 2016 r. liczba aktywnych smartfonów na świecie utrzymuje się na niemal tym samym poziomie.

W ocenie analityków motorem oczekiwanych zwyżek na rynku pamięci będą sieci 5G i związana z nimi fala wymiany smartfonów z LTE na urządzenia działające w sieciach nowej generacji, a także upowszechnianie się sztucznej inteligencji oraz wzrost zapotrzebowania na usługi centrów danych.

W końcu ub.r., gdy po raz pierwszy pojawiły się sygnały nadprodukcji pamięci, oczekiwano, że spadkowy trend skończy się w II połowie 2019 r. Teraz mowa jest o I półroczu przyszłego roku. Oczywiście pod warunkiem, że nie pojawią się jakieś nowe nieuwzględnione w prognozach czynniki.

Felietony
Jaka przyszłość rynków kapitałowych
Felietony
Ten rok powinien przynieść spadek rentowności
Felietony
Droga do różnorodności
Felietony
Atrakcyjność inwestycyjna krajów azjatyckich
Felietony
Dlaczego łańcuchy dostaw mogą być zmorą dyrektora finansowego?
Felietony
Obowiązek, moda czy nowy język biznesu?