W 1780 r. podczas swojego pobytu w Paryżu John Adams, późniejszy prezydent Stanów Zjednoczonych, pisał do swojej żony Abigail: „Muszę studiować politykę i sztukę wojenną po to, by moi synowie mieli wolność i mogli studiować matematykę i filozofię. Moi synowie powinni studiować matematykę, filozofię, geografię, historię naturalną, architekturę morską, nawigację, handel i rolnictwo po to, by dać swoim synom prawo do studiowania malarstwa, muzyki, architektury, rzeźby, arrasów i porcelany".
Patrząc na historię Stanów Zjednoczonych Ameryki, można odnieść wrażenie, że kolejne pokolenia potraktowały słowa Adamsa jako swego rodzaju testament, który należy w całości wykonać. W efekcie każda kolejna generacja budowała na tym, co sama otrzymała, po to, by następna mogła zajść jeszcze dalej. Dzięki temu USA w stosunkowo krótkim czasie wyrosły na największą potęgę gospodarczą świata, lidera innowacyjności, kraj, który od dziesięcioleci przyciąga najzdolniejszych i najbardziej przedsiębiorczych.
Powyższy cytat i historię budowania potęgi USA warto odnieść do sytuacji naszego kraju. Gdy spojrzymy na ostatnie 100 lat naszej historii, okazuje się, że ze względu na uwarunkowania zewnętrzne potrzebowaliśmy aż trzech „pokoleń walki", które w tej czy w innej formie starały się zapewnić naszemu krajowi wolność i suwerenność. Dopiero ostatnie 30 lat to unikalna w naszych najnowszych dziejach szansa relatywnie długiego okresu kształtowania niepodległego kraju i jeśli popatrzeć przez pryzmat wskaźników takich jak PKB czy też nowo powstałej infrastruktury, może się wydawać, że to szansa na wskroś wykorzystana. Niektórzy idą wręcz jeszcze dalej – nazywają minione 30 lat „złotym okresem" dziejów Polski.
Z tym ostatnim określeniem ja osobiście mam duży problem. Złoto kojarzy mi się bowiem z czymś odpornym i trwałym, tymczasem moim zdaniem to, co osiągnęliśmy w minionych 30 latach, może być trudne do powtórzenia, a być może nawet do zachowania. Dlaczego? By odpowiedzieć na to pytanie, trzeba przyjrzeć się dwóm elementom: uwarunkowaniom rozwoju oraz jego fundamentom.
W odniesieniu do uwarunkowań trzeba mieć świadomość, że w minionych 30 latach rozwijaliśmy się w dużej mierze dzięki niezwykle korzystnym okolicznościom. Odnosiły się one zarówno do sytuacji wewnętrznej (sprzyjające wzrostowi gospodarczemu trendy demograficzne), jak i zewnętrznej: był to czas wyciszenia międzynarodowych napięć i konfliktów; postępującej globalizacji, której istotnym elementem była relokacja działalności gospodarczej do krajów takich jak Polska; silnego oddziaływania impulsu prorozwojowego związanego z dostosowaniem prawa i instytucji do rozwiązań unijnych (a tym samym światowych). Wszystko to razem działało jak naturalny wiatr w żagle – wystarczyło właściwie ustawić łódkę i dać się „ponieść". Dziś oddziaływanie wszystkich wspomnianych czynników wygasło. Trzeba wykazać znacznie większą kreatywność w generowaniu impulsów prorozwojowych.