dr Joanna Róg Dyrda, senior associate w kancelarii Prof. Wierzbowski i Partnerzy
O kryzysie naszego rynku kapitałowego mówi się od dawna. Coraz częściej pojawiają się jednak obawy, że ten stan może nie być przejściowy. Przyczyną podstawową jest zmniejszająca się perspektywa zysków dla inwestorów, a to przekłada się na nastawienie emitentów. Do tego dochodzą narzekania na nadmiar obowiązków informacyjnych, gold-plating i surowe kary za naruszenie regulacji rynku kapitałowego.
Oprócz tego niskie stopy procentowe powodują, że zdecydowanie łatwiej o uzyskanie kredytowania, przez co niewielu inwestorów skłonnych jest poszukiwać finansowania na giełdzie.
A co z tymi, którzy pojawili się na niej jeszcze w latach 90.? Niestety ci najważniejsi, którzy wprowadzali kolejne swoje spółki, napędzali ruch, teraz ściągają swoje spółki z giełdy. Minęły czasy, kiedy posiadanie pakietu akcji spółki giełdowej dodawało istotnego prestiżu. Giełdowym rekinom, którzy rozwijali swoje imperia przez ostatnie 20 lat, pozostawanie na GPW obecnie niewiele daje. Na wiarygodność wśród zagranicznych inwestorów czy banków zapracowali latami, mogą uzyskać finansowanie także w inny sposób. Dodatkowo obecne regulacje nie ułatwiają prowadzenia biznesu. Od lipca 2016 r. wszystkie spółki publiczne muszą stosować MAR i jego nie do końca klarowną definicję informacji poufnych. Doszły do tego nowe wymogi dotyczące badania sprawozdań finansowych, a zaraz także zaimplementowane zostaną przepisy dotyczące ujawniania polityki wynagrodzeń i transakcji między podmiotami powiązanymi. W kolejce czekają ujawnienia dotyczące klimatu – obecnie obowiązki są niewiążące, ale wiele mówi się o potrzebie zmian. Nie można się zatem dziwić licznym wezwaniom.
W 2018 r. z giełdą pożegnał się Synthos, w którym pakiet kontrolny posiadał Michał Sołowow. Inwestor wskazywał, że skoro spółka nie zamierza emitować akcji, to korzyści z pozostawania na giełdzie są niewielkie, a wiąże się to z kosztami i obowiązkami. Wcześniej w 2014 r. Sołowow ściągnął z GPW Barlinek, a w 2016 r. Rovese (były Cersanit). Teraz wezwanie mające na celu osiągnięcie łącznie 100 proc. w ZE PAK ogłosił podmiot kontrolowany przez Zygmunta Solorza. Wcześniej z GPW wycofany został Midas. Co prawda to tylko niewielka część portfela tego inwestora, ale wpisuje się w obecny trend. W zeszłym roku Dominika Kulczyk próbowała ściągnąć z GPW Polenergię. Chociaż cel nie został osiągnięty, istotnie zwiększyła swój pakiet. W kolejce czekają kolejne wezwania. Roman Karkosik jeszcze przed ogłoszeniem wyroku w swojej sprawie karnej zapowiedział, że ograniczy swoją aktywność na GPW, a także wycofa kontrolowane przez siebie spółki z parkietu. Jak zapowiedział, tak zrobił. Na początku tego roku skupił akcje Alchemii, a teraz podmioty przez niego kontrolowane osiągnęły 100 proc. w akcjonariacie Impexmetalu. Wszystko wskazuje na to, że na giełdzie pozostanie wyłącznie Boryszew, a i tak nikt nie wie, jak długo.