Najgorsze za nami?

Słabszą postawę złotego latem, oprócz polityki czy np. wyroku TSUE, można też wiązać z dość niepokojącą wizją kształtowania się inflacji w naszym kraju w 2020 r.

Publikacja: 11.12.2019 05:00

Damian Rosiński makler papierów wartościowych, DM AFS

Damian Rosiński makler papierów wartościowych, DM AFS

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Ostatnio wskazywałem, że polska gospodarka spowalnia dziewiąty kolejny kwartał, ale perspektywy zakończenia negatywnego trendu da się już dostrzec we wskaźnikach wyprzedzających. Nic się w tej kwestii nie zmieniło, a kolejne tygodnie przyniosły zasadniczo potwierdzenie tej tezy. Dziś postaram się pokrótce przedstawić, jaki powinien być wpływ tego – raczej nieoczekiwanego przez większość – odbicia tempa wzrostu PKB w 2020 r. na giełdę i złotego, głównie przez pryzmat zachowania inflacji.

Intuicja podpowiada raczej pozytywne tendencje, jeśli chodzi o zachowanie cen akcji w przededniu ożywienia oraz generalnie sprzyjający moment ich zakupu w dołku spowolnienia. Liczę na mocne zachowanie GPW w ciągu najbliższych kilku kwartałów.

Wyceny akcji na warszawskiej giełdzie w ciągu dwóch ostatnich lat są generalnie niskie względem ich odpowiedników z krajów rozwiniętych czy podobnych rynków wschodzących. Ostatnie flirty indeksu WIG20 z prawie trzyletnim minimum (34 miesiące) tę atrakcyjność dodatkowo wzmocniły.

Nie da się ukryć, że giełdą w dużym stopniu rządzą emocje. Słabość GPW z ostatnich dwóch lat wynikała głównie z obaw, że globalne rynki czeka bessa, bo w recesję wkrótce wpadnie gospodarka USA. Spodziewano się, że z tego m.in. powodu hamowanie w Polsce może przybrać poważniejszą formę. Jak się jednak okazało, USA wciąż mają się dobrze (z pewnością względem pozostałych regionów), indeksy biją historyczne rekordy, a rynki generalnie nie są w złej kondycji.

Biorąc pod uwagę, że nie sprawdziły się kasandryczne wizje, wyceny spółek notowanych na GPW są niskie lub bardzo niskie. Indeks średnich spółek mWIG40 w minionych blisko dwóch latach stracił 30 proc., co pod względem głębokości i długości spadku plasuje ten ruch jako drugi najsłabszy w jego historii (gorsza była tylko pokoleniowa bessa z 2008 r.). W tej sytuacji o zaskoczenie nie będzie trudno.

Coraz częściej widzimy obniżki prognoz PKB dla Polski międzynarodowych instytucji na lata 2020–2021 (szczyt tej fali, jak sądzę, jeszcze przed nami). Utwierdza to większość graczy w raczej mało optymistycznym nastawieniu do naszego rynku. Do tego w danych realnych, w szczególności PKB (jakże opóźnionych w stosunku do dyskontującej przyszłość giełdy!), mamy przyspieszające hamowanie. Roczna dynamika PKB obniża się o ok. 0,6 pkt proc. z kwartału na kwartał. Przy tej prędkości w II–III kwartale 2020 r. (przyjmijmy, że taką przyszłość dyskontuje giełda) wzrost gospodarczy wyniósłby zaledwie 1,5–2 proc. Ze wszystkimi tego konsekwencjami dla finansów publicznych, programów społecznych, nastrojów konsumentów i firm, stabilności politycznej, bezrobocia etc. Taka perspektywa rzeczywiście nie może zachęcać do kupowania. Na szczęście rzeczywistość nie rysuje się w aż tak ciemnych barwach. Silne ręce i duży zagraniczny kapitał doskonale zdają sobie z tego sprawę.

Zmieniając nieco wątek, ale pozostając w szerokim temacie alokacji kapitału, złoty przez ostatni rok zachowywał się stabilnie. Po kompletnie przespanej I połowie roku osłabł nieco w III kwartale, by od początku IV kwartału w szybkim tempie odrabiać straty. Takie zachowanie jest spójne ze scenariuszem przeceny polskiej waluty w momencie rozpoczęcia wzmożonej alokacji polskich aktywów przez zagranicznych graczy (III kwartał) oraz stopniowego wzmacniania waluty, kiedy proces ten już się zakończył.

Słabszą postawę złotego latem, oprócz polityki czy np. wyroku TSUE, można też wiązać z dość niepokojącą wizją kształtowania się inflacji w naszym kraju w 2020 r. Powstała ona (m.in.) w efekcie wiosennego skoku cen ropy o 50 proc. oraz galopujących cen emisji CO2, a w konsekwencji oczekiwanych drastycznych podwyżek cen energii. Te, jak wiadomo, mają potencjał do napędzania cen w całej gospodarce, co przy zapowiedzi stabilizacji stóp RPP w kolejnych latach dawało mało zachęcającą do inwestowania w złotego wizję (mocno ujemne realne oprocentowanie).

Po raz kolejny jednak może się okazać, że obawy obawami, ale cykle i ogólne prawidła są nieubłagane. Spowalniająca gospodarka w naturalny sposób z czasem, poprzez osłabienie popytu, hamuje procesy inflacji. W naszym kraju opóźnienie wynosi przeciętnie ok. 1,5 roku. I ten czas właśnie nastał. Z każdym kolejnym kwartałem mierniki inflacji w Polsce będą ograniczane przez słabnący PKB. Uważam, że w żadnym z miesięcy 2020 r. dynamika CPI nie przekroczy 3,5 proc. To powinno dać mniejsze, niż można się obecnie spodziewać, ujemne realne stopy procentowe, a tym samym poprawić fundamentalną pozycję polskiej waluty.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie