Dr. Martens pokazał, że firma ze 120-letnią historią, działająca w branży dalekiej od nowych technologii, może być atrakcyjnym kąskiem dla inwestorów giełdowych. Atrakcyjnym na tyle, że liczba akcji, które chcieli kupić w pierwszej publicznej ofercie, ośmiokrotnie przekroczyła wstępną liczbę wystawionych na sprzedaż papierów.
Patrząc na rynek IPO czy to w Europie, czy w USA, w sumie przyzwyczailiśmy się, że debiutują na nim albo firmy finansowe – w tym ostatnio SPAC, czyli wehikuły inwestycyjne, których zadaniem jest przeprowadzić odwrotne przejęcie jakiejś atrakcyjnej prywatnej firmy, np. startupu – albo spółki technologiczne. IPO firm mocno osadzone w tzw. starej gospodarce, w tym z branży dóbr konsumpcyjnych, są rzadkością. M.in. dlatego w 2019 r. wydarzeniem był powrót na giełdę – po 30 latach nieobecności – Levi Straussa.
Częścią starej gospodarki jest motoryzacja. Jeśli na giełdę wchodzi jakiś producent samochodów osobowych, to albo produkuje auta luksusowe (jak Aston Martin, który zadebiutował w 2018 r., i Ferrari, które przeprowadziło IPO w 2015 r.), albo – co jest znacznie częstsze – działa w segmencie aut elektrycznych lub hybrydowych (a więc w zasadzie jest firmą technologiczną) i na dodatek wywodzi się z Chin (jak np. XPeng czy Li Auto).
Dr. Martens, który w ostatnim roku finansowym wyprodukował ok. 11 mln par butów, IPO przeprowadził w ostatnich dniach stycznia, a na giełdzie w Londynie zadebiutował w pierwszych dniach lutego. Oferta była warta uwagi nie tylko ze względu na wartość oferty (licząc z opcją dodatkowego przydziału – ponad 2 mld dol.), ale także dlatego, że była to jedna z pierwszych IPO brytyjskiej firmy w Londynie po brexicie. No i oczywiście dlatego, że Dr. Martens to dobrze znana marka, a oferowany przez firmę od 60 lat ośmiodziurkowy model 1460 nadal świetnie się sprzedaje (odpowiada za 42 proc. przychodów firmy), choć cena produkowanej w Anglii pary wzrosła w tym czasie z 2 do 189 funtów, czyli znacznie powyżej inflacji, nie mówiąc już o wzroście ceny np. złota czy ropy naftowej.
Akcje Dr. Martensa w IPO sprzedawały fundusze, które na początku 2014 r. pod wodzą zarządzającej funduszami private equity firmy Permira przejęły rodzinną spółkę R. Griggs Group, właściciela marki Dr. Martens. Zapłaciły wówczas 300 mln funtów. W IPO spółkę wyceniono ponad 12-krotnie drożej. Jak na zwrot z siedmioletniej inwestycji, to dobry wynik.